Mam wrażenie, że ten rok będzie fajny. Pierwszy bez żadnych wyznaczonych celów w stylu praca magisterska i kolejne egzaminy. Są jeszcze studia podyplomowe z zarządzania zasobami ludzkimi, ale nie jest to coś co spędza mi sen z powiek a raczej sprawia wiele radości, kiedy mogę zabrać głos w dyskusji. Słuchanie wykładów i uczestniczenie w warsztatach to sama i czysta przyjemność. Przynajmniej mówią o rzeczach na których jako tako się znam lub kojarzę o co chodzi. Lubię to uczucie, kiedy pracujemy nad jakimś casem i momentalnie moje myśli idą w dobrym kierunku, przywołuję sobie z pamięci to, czego nauczyłam się przez te trzy lata pracy w rekrutacji. To taka satysfakcja, że znalazłam dziedzinę, która mnie szalenie interesuje.
Ten rok będzie ciekawy, bo rozpoczynam go zmianą pracy. Zmianą, która nastąpiła z mojej własnej nieprzymuszonej woli. Zmianą, która nadeszła w dobrym momencie i która jest zmianą jakościową. Cieszę się, że miałam na to siłę i motywację, bo oddałam mojej firmie dwa lata życia. Cóż, nie mogę powiedzieć, że Szefowa przyjęła moją decyzję z entuzjazmem. Określiłabym to raczej jako ciche tłumienie furii, że miałam czelność i śmiałość odejść.
Przenoszę się z mojego małego zaścianka na wielkie i poważne salony biznesu. Oczywiście, na razie stresuję się, że standardy mojej rekrutacyjnej podmiejskiej miejscowości nie będą pasować do standardów wielkomiejskiego rekrutacyjnego szyku. Ale. Nie ma co gdybać, zamierzam ciężko pracować i bardzo się starać.
Bardzo ciekawym doświadczeniem minionego roku była podróż do Włoch. Od kilku lat odczuwam tak silny pociąg do podróży, że co roku daję ujść tym emocjom podróżując do jednego wybranego kraju. A więc było USA, Wielka Brytania, po drodze Berlin, Praga, a teraz Italia. Było gorąco ale pięknie i moje estetyczne ja nakarmiło zmysły i nasyciło oczy. W tym roku marzę o Francji, o Paryżu, historycznej stolicy mody, Wersalu i zamkach nad Loarą. A może czas i inne okoliczności w końcu pozwolą na Indie?
Cały czas myślę i kombinuję nad totalnym usamodzielnieniem się. Nie jest to takie proste jak się wydaje głównie ze względu na finanse. Na pewno jest to wykonalne. Nie mam ciśnienia, ale myślę, że to jest ten moment, kiedy to musi nastąpić. Dla mojego zdrowia psychicznego, dla porządku wszechświata. Zobaczymy. Nie spinam się. Ostatnio mam w sobie dużo spokoju. Być może zaraz się to zmieni, ale na razie rozkoszuję się tym uczuciem.
Ostatnio znowu odkrywam tą moją dawną fascynację fotografią, głównie za sprawą nowego (fuksjowego!) aparatu fotograficznego. Zamierzam się w tym roku artystycznie wyżywać.
Szczęśliwego :)
There's no earthly way of knowing what was in your heart when it stopped going. The whole world shook. A storm was blowing through you.
02 stycznia 2011
Caleidoscope
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Time
Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...
-
Będzie o pieniądzach. Odkąd pracuję zawodowo staram się oszczędzać przynajmniej część każdej miesięcznej pensji. Mam wrażenie, że nie wydaj...
-
Time, time, see how it runs.
-
Już nie liczę przepłakanych nocy, nie liczę rzucanych w przestrzeń pytań ,,dlaczego?”, wbijania paznokci w skórę, żeby tylko przekonywać się...