24 maja 2005

Just...

Thank you for ignoring me. Thank you very much. I appreciate that. Now I can see everything in a different perspective. Tak do Ciebie mówię. Chociaż może to zwyczajnie wyolbrzymiam. Ale po tym co było miałam nadzieję na cos innego. Że może to wszystko inaczej sie potoczy. Głupia byłam. Jak zwykle. Naiwniactwo is my second name. The World bombards me with emotions, events, thoughts...not wishes I suppose. My wishes are hidden in a deep dark cave. I wish they went out soon...and fulfilled. How I wish you were here...

PS: Jadę w góry. Z Estetami. Z obawami co zastanę jak wrócę. Z próbą pozbierania wszystkiego do kupy. Z próbą uspokojenia skołatanych nerwów. Może mi się uda...
Po powrocie dostaniecie obszerną relację. Bez cenzury, ostre sceny, pikantne szczegóły, głębokie thoughts i być może wishes wyłowione z przepastnych lasów czy mrocznych jaskiń. Tak czy inaczej odpoczniecie ode mnie. I może wyjdzie wam to na zdrowie. Cheers! Take care, jak to mówią.....

21 maja 2005

Lecture number one

Szkoła pseudożycia według Bluegirl. Lekcja 1

Dziś powywnętrzamy się na temat miłości. Miłość jest piękna. Miłość jest niewinna. Miłość jest zabójcza i destrukcyjna gdy nie jest wykorzystana zgodnie ze swoim przeznaczeniem. Ale dobrze, że jest. Co z tego, że być może nie istnieje miłość w swojej najczystszej formie wykreowana przez filmy, książki... ta romantyczna, idealna, bezproblemowa, z happyendem. Taka, która przychodzi łatwo, nie przysparza bólu i strachu. Co z tego, że większość z nas w ogóle jej nie doświadczy. Ale ta większość może nadzieję, że może kiedyś. Może kiedyś znajdzie się ktoś, kto zada sobie trochę trudu by zeskrobać powłokę, która budowaliśmy wokół siebie i uwolni nas- prawdziwych. Grafomania, grafomania...a może prawda?

Miłość może połączyć dwoje ludzi, którzy mają ze sobą tylko trochę wspólnego. Wtedy mogą siew wzajemnie dopełniać. Bo gdy spotykają się dwa homo sapiens do siebie podobni albo nawet identyczni, zaczynają się schody. Dwie osoby odważne, dynamiczne, śmiałe mogą siebie zniszczyć. Piszę ,,mogą” bo to przecież nie jest reguła. Z kolei dwie zagubione w sobie, nieśmiałe i skryte dusze mogą się nigdy nie odnaleźć. I nie piszcie o ,,potędze miłości’’ bo żeby przezwyciężyć charaktery potrzeba dużo samozaparcia i silnej woli.

Praca domowa: Nie zaprzepaszczajcie szans od losu. Nie warto.


April, come she will--
When streams are ripe and swelled with rain.
May, she will stay--
Resting in my arms again.
June, she’ll change her tune--
In restless walks she’ll prowl the night.
July, she will fly--
And give no warning to her flight.
August, die she must--
The autumn winds blow chilly and Cold
September, I’ll remember--
A love once new has now grown old.

15 maja 2005

I have nothing (Whitney Huston)

Share my life, take me for what I am
Cause I'll never change all my colours for you
Take my love, I'll never ask for too much
Just all that you are and everything that you do

I don't really need to look very much further
I don't want to have to go where you don't follow
I won't hold it back again, this passion inside
Can't run from myself
There's nowhere to hide
(Your love I'll remember forever)

Don't make me close one more door
I don't wanna hurt anymore
Stay in my arms if you dare
Or must I imagine you there
Don't walk away from me...
I have nothing, nothing, nothing
If I don't have you.

You see through, right to the heart of me
You break down my walls with the strength of you love
I never knew love like I've known it with you
Will a memory survive, one I can hold on to

14 maja 2005

Remember Me

You told me once that you were mine alone forever
And I was yours 'til the end of eternity
But all those vows are broken now and I will never
Be the same except in memory
But all those vows are broken now and I will never
Be the same except in memory
Remember me when the candlelights are gleaming
Remember me at the close of a long, long day
And it would be so sweet when alone I'm dreaming
Just to know that you still remember me
A brighter face may take my place
when we're apart, dear
Another love, with a heart more bold and free
But in the end fair weather friends
may break your heart, dear
And if they do, sweetheart, remember me



Tak na zapas gdybym kiedyś zniknęła. Gdyby zachciało mi się przenieść na inny stan świadomości czy do innego świata. Bo ten jest za bardzo pogmatwany. Żeby nie używać wulgarnych słów bo dzieci mogą czytać. Ale jak się kiedyś wścieknę to ostrzegam, będę bluzgać. Nikt mnie dziewiętnaście lat temu nie uprzedzał, że to będzie takie trudne. Nikt nie mówił też, że będzie fajnie i przyjemnie. Jestem niedoinformowana. A na biurku piętrzy się stos papierów. Korci mnie żeby zrobić poziomy ruch ręką i usłyszeć zbawienny huk upadania książek, zeszytów, atlasów i innych tabelek na podłogę. Wtedy będę miała pretekst żeby wstać z krzesła i to wszystko pozbierać. Mam dylemat. Czy lepiej podpalić siedzibę CKE czy też ustawić pod ścianą jej członków i wpakować każdemu magazynek z browninga(jeżeli browning nie może mieć magazynku to jakiś inny ognisty kij)?

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat. Ja wysiadam... po maturze.

Psyduck szyderczo się ze mnie śmieje, a Prosiaczek poklepuje po ramieniu. Czy cos ze mną nie tak??

11 maja 2005

Amazing Grace! How sweet the sound!

W ramach wiosennych porządków odnajduję wiele szpargałów w zakamarkach mojego dysku twardego. Swego czasu zbierałam notki z takiego jednego bloga. Wtedy bardzo mnie obchodziło, co jest tam umieszczane. Teraz też mnie obchodzi, ale jakoś tak inaczej. I znalazłam kawałek tekstu piosenki, który odpowiada aktualnej sytuacji mojego ducha. Ot, kolejne wynurzenia waszej Bluegirl.

Here we are stuck by this river
You and I underneath a sky
That's ever falling down down down
Ever falling down
Through the day as if on an ocean
Waiting here always failing to remember
Why we came came came
I wonder why we came
You talk to me as if from a distance
And I reply with impressions chosen
From another time time time
From another time.



I kolejna odkurzona sentencja.

Last night I tried to touch the sky, but I couln't because you weren't there...will you be by my side tonight so i could try again?

Następna, odkryta w naiwnym notatniku, naiwnej dziewczyny.

When things get tough, always remember... Faith
doesn't get you around trouble, it gets you through it !!

When you relinquish the desire to control your future,
you obtain happiness


I na koniec, nie byłabym sobą gdybym nie zaserwowała trochę Simona&Garfunkela. Jest wiele piosenek, które darzę sentymentem. Ale kiedy mi źle to słucham tego. Kocham ją za tą lekkość, zwiewność. Za radość życia, którą tak łatwo zgubić.

THE 59TH STREET BRIDE SONG (FEELING GROOVY)

Slow down, you move too fast, you've got to make the morning last
Just kickin' down the cobble-stones, lookin' for fun and feelin' groovy

Feeling groovy

Hello lamp-post, what's you knowin', I come to watch the flowers growin'
Ain't you got no rhymes for me, do-it-do-do-do, feelin' groovy

Feeling groovy

I got no deeds to do, no promises to keep
I'm dabbled and drowsy and ready to sleep
Let the morning time drop all its pebbles on me

Life I love you, all is groovy





Z ostatniej cholernej chwili: Nasuwa mi sie refleksja po wędrówce przez blogi i strony. Dla niektórych juz dawno umarłam.

09 maja 2005

And to fight for a cause they've long ago forgotten...

Jedno wyznanie
Tysiąc myśli
Dwa spotkania

Euforia

Trzy pocałunki
Szczypta bólu
Kilka łez

Nie wiem

Tuzin spojrzeń
Wiele słów
Za mało wiary

Przepaść

Kilka rozmów
Parę zwierzeń
Pięć milionów gwiazd

Na początku było Słowo


7.05.2005 2.37 AM,

07 maja 2005

Dancing in the darkness...

Wstaje szary świt. Trochę nocy mi żal. Weź ze sobą mnie. Albo zostań tu gdzie ja...

Jest ciemno. Sikorki wraz ze swymi maleństwami już dawno znajdują się w objęciach Morfeusza. Jeszcze nie widać księżyca. Poczekam na niego. On przynajmniej jest wierny i stały w uczuciach. Jest zawsze. Umyłam włosy owocowym szamponem i teraz w moim niebieskim pokoju unosi się zapach truskawkowo- malinowo- waniliowy. Tak ze zwykłej przekorności skropiłam swoje nadgarstki moimi ulubionymi perfumami- waniliowo- fiołkowe. Co z tego, że ten zapach kojarzy mi się z jesienią. Btw, lubię swoje nadgarstki. Są smukłe i szczupłe. I lubię swoje tęczówki. W zależności od humoru są soczyście zielone lub aksamitnie szmaragdowe. Przeszkadza mi tylko to głupie uczucie niepewności, że stracę sens własnego życia. Brzmi banalnie. Ale kiedy przeżyło się te dziewiętnaście wiosen i ma się poczucie popełnionych błędów i niewykorzystanych szans, które będą się za mną ciągnąć przez całe chyba życie to trzeba próbować znaleźć tę właściwą ścieżkę. Ale grafomania. Chociaż ostatnio powiedziałam T. i P. , że esteci to grafomani. I to się sprawdza. Gdyby tylko to cholerne uczucie osamotnienia zniknęło. Przez palce patrzę na płomień woskowej świecy. To fascynujące jak taki mały płomień rozpryskuje się na tysiące mniejszych i mniejszych. Zupełnie jak moje życie. Takie nie poskładane i nie dopieszczone. A przecież jestem cholerną pedantką. Więc widzę w tym jakąś konsekwencję. I widzę jak gram dziwną rolę w sztuce pod banalnym tytułem ,,Życie”. Idę z zamiarem pokazania siebie, zrobienia czegoś, pokazania, a okazuje się, że brakuje mi na to sił. I tak od nowa. Błędne koło. Tak, niektórzy znowu powiedzą, że ich ulubiona grafomanka się powtarza. Trudno.

Suplement do poprzedniej notki:
Piękne, prawda? Gorzkie, żal przebija z każdego wyważonego słowa. Mistrzostwo w wyrażaniu emocji. To już nie jest grafomania. To czyste mistrzostwo słowa. Chylę czoła. A przez słowa przebijają emocje tak silne, że nie mieszczą się w strofkach.

04 maja 2005

Signs...

Moja Lorelai

na początku było Słowo
i od słowa się zaczęło
od słów... niewinnych
słów

patrzyłem i słuchałem
i myślałem
jak dziecko... wciąż
dziecko

przelotny uśmiech
przypadkowy dotyk
wyznanie... nie
nieważny

a więc trwam
w bagnie życia
próbując zapomnieć
to co się niewydarzyło

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...