29 października 2006

An autumn evening with a camera...



Chyba mi się trochę nudziło po dokładniejszej analizie tej auto sesji zdjęciowej... Cociaż nie aż tak bo zrozumiałam na czym polegał rozwój państwa socjalnego w Szwecji w XX wieku, przeczytałam o z zmiennych na metody, o zasadznie wzajemności i zachowaniach prospołecznych na psychologię społeczną i techniki oraz dokonałam opisu statystycznego badanej zmiennej na statystykę. Zdecydowałam się wreszcie wstępnie na ścieżkę, którą wybiorę w przyszłym roku- antropologia społeczna.

Sylwetka absolwenta
Ścieżka specjalizacyjna ANTROPOLOGIA SPOŁECZNA kształci absolwenta, umiejącego dostrzegać kulturowe uwarunkowania sytuacji społecznej, zdobywającego antropologiczne przygotowanie do działania w realiach współczesnego społeczeństwa, przekraczającego granice narodowe.
Wyposaża go w narzędzia rozumienia wielokulturowości i związanych z nią konfliktów wartości, idei, światopoglądów i ideologii.

Kurs ANTROPOLOGII SPOŁECZNEJ przygotowuje do funkcjonowania sferze publicznej, przede wszystkim ponadlokalnej i ponadnarodowej (nauka, struktury unijne, organizacje pozarządowe - szczególnie te mające kontakt z uchodźcami, wolontariaty, media, reklama, stowarzyszenia wyższej użyteczności publicznej).

No i dokonałam sesji zdjęciowej jako swoistego katharsis:) Trzymajcie się wszyscy ciepło w te ciemne, jesienne wieczory:)

27 października 2006

Social psychology...sort of


Nigdy więcej nie będę oceniać ludzi po pozorach i pierwszym wrażeniu ani po wyglądzie. Chociaż mamy to wpisane w psychikę, wdrukowane w świadomości kulturowej, posiadamy takie skrypty i schematy. I biologicznie jesteśmy predestynowani do oceniania innych po wyglądzie, a nie chcemy się do tego przyznać zgodnie z zasadą primus inter pares. A paradygmat na to- pokażcie mi wyniki empiryczne a wam uwierzę. Do czego zmierzam w tym pseudointelektualnym bełkocie silącym się na rozważania socjologiczne:)? Psychologia społeczna jest niewiarygodnie ciekawa. Tylko sama znajomość psychologii nie wystarcza by w tej dziedzinie coś osiągnąć w sensie naukowym. Potrzeba jeszcze socjologii, antropologii, filozofii i zwykłej ciekawości świata. A czemu jest taka ciekawa? Bo interakcje człowieka z innymi ludźmi, sposób jego zachowania w środowisku społecznym, sposób postrzegania przez niego świata tworzy nas i jego, tworzy relacje i ścieżki, które budują to co potocznie nazywamy światem. A poza tym to mi przypomina wieczną obserwację ludzi na ulicy co czynię dosyć często przemierzając góry i doliny Krakowskiego Przedmieścia. Ostatnie moje myśli skupiają się na człowieku liściem na głowie, któremu zgodnie z piosenką nic nie powiedziałam i analizie semantycznej rozmów pań 60+ w autobusach. Jakież one mają problemy! Na przykład ostatnio dowiedziałam się jak robić dobre kluski leniwe. Z perwersyjną wręcz przyjemnością zaczęłam oceniać image przypadkowo napotkanych mieszkańców tudzież przyjezdnych Warszawy. I muszę przyznać, że warszawianki oraz warszawiacy z małymi wyjątkami potrafią się ubrać. I potrafią wyglądać zjawiskowo. Te małe wyjątki to szpilki w panterkę, futra z lisa, wyciągnięte swetry i zupełnie nietrafione dodatki. A ostatnia moda na leginsy do krótkich spódnic jakoś mnie odrzuca...

Nie mam prawa chorować. Nie wolno mi źle się czuć. Nie powinnam zaniedbywać obowiązków. Nie mogę sobie pozwolić na ból brzucha, głowy a co gorsza gardła. Muszę iść dalej, zatrzymywać się tylko na chwilę. Na mały odpoczynek. Kilka głębokich wdechów, powietrze dochodzi do najdalszych zakątków płuc, kilka wydechów i już. Audytorium Maximum, Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście(balet koparek i rustykalny zapach ubitej ziemi w środku stolicy). Przekonałam się o tym gdy to zmógł mnie grypopodobny wirus, który skutecznie pozbawił mnie na kilka dni głosu i sił wszelakich. Nie jest to miłe przeżycie ale każde doświadczenie jest cenne i trzeba je przyjmować z pokorą. Nauczyłam się zaciskać zęby, pieści i brnąć dalej.

God only knows, God makes his plan...- właśnie zaśpiewał Paul Simon.
Zgadzam się z nim w całej rozciągłości. Chociaż dał nam wolną wolę(Bóg, nie Paul Simon) to ja wierzę w to, że każdy z nas ma do wypełnienia jakiś plan. I to co nas spotyka to po części tylko nasze świadome wybory. Reszta już jest gdzieś tam zapisana. Bo coraz bardziej się przekonuję, że te piękne rzeczy, które mnie spotykają to nie może być tylko i wyłącznie mój świadomy wybór...ktoś musiał mi w tym pomóc, popchnąć mnie do działania, poprowadzić ścieżką.

I jak mówi notes do znaków: Bez Ciebie wszystko jest gupie. Dziękuję, ze tu jesteś.

08 października 2006

Eternity...


,,Toczmy mężnie nasze życie do jasnego prawdy końca”

Chyba wzięłam na siebie zbyt dużo obowiązków. Moją cechą charakterystyczną jest to, że poziom mojej ambicji jest niewspółmierny do poziomu moich możliwości i wytrzymałości. Drugi rok ISNS jest cięższy niż pierwszy a trzeci będzie zapewne cięższy niż drugi. Szare, zimne i wietrzne dni będzie mi wypełniała statystyka, psychologia społeczna, filozofia, metody i techniki badań społecznych, polityka społeczna, socjologia religii, wf, dodatkowy niemiecki. I tak do sesji.

Wzięłam się także za zbijanie mojej przyszłej fortuny:) Jednak sprzedawanie swojej wiedzy jest bardzo miłe. Chociaż lekko męczące i czaso- wyłączające- z- życiorysu. Mój plan jako studentki dziennej jest tak pomyślany, że zwykle wracam do domu po 18 gdyż najdroższa alma mater (czyt. UW) oszczędza na wyżej wspomnianych studentach dziennych i wykłady organizuje dla nich i studentów wieczorowych. Reszta dnia też nie zapowiada się ładnie bo mamy dużo okienek(czyt. zawieszenie w próżni między zajęciami), przez które nie widać bynajmniej słońca. Nienawidzę mojego planu i nie wstydzę się o tym mówić. Ale wycie do księżyca pomaga oczyścić się z negatywnych emocji względem tegoż. Ewentualnie olejek bergamotkowy w dużych ilościach. I mleko.

Jednymi miłymi akcentami tej jakże ponurej rzeczywistości jest filozofia, która wydaje się być ciekawa oraz fakt odwiedzania Zacisza(czyt. dzielnica Warszawy, która jest daleko) raz na jakiś czas.

Co ma do tego wszystkiego sushi? Sporo. Po pierwsze, jest exceptionally tasty. No dobra, takie domowe nie jest takie super- extra smaczne jak w Inabie czy Shoku Yoku ale radość z wytworzenia rekompensuje niedobory smakowe. I to bycie smacznym przez sushi dostarcza przyjemności, podwyższenia poziomu endorfin a więc oddalanie się widma chandry. Po drugie, fakt, ze samemu zrobiłam coś tak ładnego wydaje się być miłą odskocznią od koszmarku ISNSowego planu:)

Ale nie załamuję się. Jeszcze nie.

Rzekłam.

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...