27 kwietnia 2009

,,Porter kobiecy" Wisława Szymborska

Musi byc do wyboru.
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi.
Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspersa i pisma kobiece.
Nie wie, po co ta śrubka i zbuduje most.
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha, albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską.

15 kwietnia 2009

Rondo Alla Turca- W.A. Mozart

To nie jest normalne. Inspiruję się własnymi słowami i z nich czerpię siłę. Podbudowuję się własnymi zdaniami, napisanymi kilka lat temu tu w Thoughts And Wishes.

Autorko tego bloga z roku 2005, 2006 i 2007 dziękuję Ci, że jesteś i dziękuję Ci, że te słowa napisałaś i je opublikowałaś! Dziękuję Ci, że nie bałaś się pewnych uczuć wyrazić, że nie bałaś się opisać złości, nieopisanej radości i miłości. Że nie bałaś się opisywać lęku, strachu i tak doskonale wyraziłaś moje tęsknoty. Dzięki temu wiem, jakich błędów już nie popełnić i co zrobić by czerpać z tego wszystkiego satysfakcję, żeby pozornie problematyczne sytuacje były dla mnie źródłem nieograniczonej radości.

Autorko tego bloga z roku 2005! Dzięki temu, że istniałaś mogę docenić siebie dzisiaj. To, kim się stałam przez te kilka lat. To, co mam i to czego nikt i nic nigdy mi nie odbierze. To czego nie mam też. Ale to raczej w formie celu i dążenia, w formie światełka latarni na bezkresnym widnokręgu. Dziękuję Ci, że byłaś i że jesteś.

S. kiedyś powiedział, że zakochał się w moich słowach. Nie wiem dokładnie, w których, nie wiem właściwie dlaczego, może dostrzegł, że był tak samo jak ja niedojrzały. Tak mi się to skojarzyło. Może niepotrzebnie.

Dzieje się. Bardzo dobrze się dzieje. Ale o tym cicho sza.

09 kwietnia 2009

Crossings

Ostatnio ciągle kogoś spotykam. I każde z tych spotkań pomimo, że właściwie przypadkowe i niespodziewane to napawa mnie miłym poczuciem życia i ciągle na nowo rozbudza te pokłady entuzjazmu i zwyczajnej, szczerej radości z życia, które gdzieś po drodze przez ostatnie dwa miesiące zagubiłam a które usilnie staram się odbudować.

Zacznijmy więc od spotkania z J. J., kolega z podstawówki i gimnazjum, nigdy specjalnie nie utrzymujący ze mną kontaktów, wręcz nawet unikający. Taki typ. Właściwie to kilka razy spotykałam go w autobusie ale widząc spuszczony wzrok i usilne próby bycia niewidzialnym, odpuszczałam nawet krótkie cześć. Teraz było inaczej bo J. właściwie na mnie wpadł co musiało skończyć się tym, że się odwrócił, spojrzał na mnie i grzecznie się z nim przywitałam. Nie chcąc wypaść na niewychowaną próbowałam zagaić uprzejmą konwersację, w której to sztuce szkolę się już któryś rok. Niestety, muszę chyba wziąć jakiś private tutoring bo nie udało mi się wciągnąć go w jakąś dyskusję. J. wydawał się spięty tym, że w ogóle mnie widzi. Że musi się odezwać. A wydawało mi się, że to ja jestem mistrzynią w konkurencji nieśmiałość na czas. Myliłam się.

Drugie spotkanie to spotkanie z M. również w autobusie. M.- kolega z podstawówki i gimnazjum oraz sąsiad z ulicy. Lubię M. bo można z nim pogadać. Może dlatego, że sam ma dużo do powiedzenia, w kilku kwestiach się nie zgadzamy ale generalnie toczy się dyskusja. M. jest inteligentny i oczytany- to punktuje kiedy rzucasz aluzję na temat leseferyzmu czy innego izmu. Czasem nawet ożywiona dyskusja kiedy M. notorycznie myli stosowane nauki społeczne z resocjalizacją. Ale myślę, że to z przekory. Próbowałam mu zabłysnąć moją wiedzą z zakresu ustawodawstwa dotyczącego trzeciego sektora no i chyba mi się udało. No i może kiedyś w końcu pójdziemy na tą kawę;)

Trzecie spotkanie to rozmowa z K. pod pomnikiem Kopernika. Właściwie byliśmy umówieni ale nie na pogaduchy. A wyszło na to, że przez godzinę rozmawialiśmy o Estetach, Łukaszu, życiu, miłości, planach… K. pisze opowiadanie i miałam to szczęście, że dał mi do przeczytania fragment roboczej wersji. Muszę przyznać, że w K. drzemie talent pisarski i mówię to najzupełniej szczerze. Podoba mi się mieszanie stylów, epok i kultur. Podoba mi się ironia, humor i słowo kruczoczarny. Podoba mi się, że całość jest utrzymana w konwencji anime choć gdybym nie miała tej wiedzy na temat Japonii jaką mam to czasem ciężko by mi było zrozumieć o co kaman. Na szczęście związki uczuciowe z dwoma japonistami, tata pasjonat Japonii oraz przyjaciółka japonistka robią swoje:) Opowiadanie K. jest jak diament- oszlifowany zacznie błyszczeć. No a wyrażenie ,,drgania z taką częstotliwością jak łóżko nimfomanki” po prostu rządzi:)

I tylko spotkanie z S. w tak pięknych okolicznościach przyrody napawa mnie niesmakiem. Chciałabym by było inaczej. Chciałabym by jego osoba była mi po prostu obojętna. Niestety. Jeżeli on sam nazwał nasz związek ,,tą sprawą” to cóż więcej mogę dodać? I wiem, że powinnam zakończyć ten temat. Ale na pewnych tematach można się doktoryzować, publicznie zhabilitować, napisać epopeję narodową a i tak zostałoby jeszcze trochę na pyknięcie kilku sonetów, dwóch trenów, eseju i pół felietonu. Ironicznego do szpiku.

01 kwietnia 2009

Shaman's blues

Boże, daj mi siłę, abym zmieniała rzeczy, które zmienić można i trzeba, daj pokorę, bym pogodziła się z rzeczami, których zmienić się nie da, i daj mądrość, abym potrafiła odróżnić jedne od drugich.

[w:] Szymon Hołownia ,,Ludzie na walizkach"

Jestem uparta, krnąbrna i na prawie wszystko mam swoją własną odpowiedź. Zwykle postrzegam wydarzenia i ludzi przez pryzmat siebie. ,,Skoro ja jestem zły, inni też" [w:] sms od T.G. Skoro coś się nie udaje to jest moja wina, to ze mną coś jest nie tak, to ja nawaliłam. Przywiązuję się do własnych odczuć, przyklejam się do szóstego zmysłu i raz na tydzień z chęcią wyszłabym z siebie i popatrzyła na wszystko z boku.

Czasem w życiu zdarza się tak, że niebo wali nam się na głowę, przekonania roztrzaskują się o podłogę a wiara w dobro, piękno, wolność, miłość i darmową herbatę dla wszystkich chwieje się w posadach. I co wtedy? czy wtedy też należy szukać odpowiedzi w sobie? We własnym bijącym ze strachu i upokorzenia sercu?

Nigdy nie byłam specjalnie mądra. Co najwyżej niezwykle pracowita i niejako inteligentna. Na szczęście też, nie twierdzę, że znam odpowiedź na każde pytanie, nie odnalazłam jeszcze idealnej drogi do Ciebie Boże, nie silę się na zbawianie świata i przez myśl mi nie przechodzi by myśleć i decydować za innych. I nie jestem w stanie pomóc ludziom otrząsnąć się z ich cynizmu.

I nigdy niczego nie oczekiwałam.

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...