15 września 2008

Sexi flexi

Właściwie nie wiem, co mnie w nim urzekło. Może ta zauważalna na kilometr wrodzona niewinność, ta czułość, z jaką obchodził się z gitarą, sposób, w jaki pierwszy raz na mnie spojrzał, to jak mnie dotykał czy to jak potrafił nieprzerwanie mówić o swojej pasji. A może po prostu wszystko razem. Właściwie nie wiem, co go urzekło we mnie. Pewnie już nigdy się tego nie dowiem. Właściwie nie wiem, czym był ten cały sierpień. To również pewnie pozostanie bez odpowiedzi.

Wiem jednak, że choć to trwało taki mały ułamek czasu to utwierdziło mnie w przekonaniu, że jestem coś warta. Że jednak może być normalnie, spokojnie i po prostu. Że chociaż znów musiałam sobie posklejać umysł, duszę i serce również to chyba znów jestem silniejsza, pewniejsza i doroślejsza. Ciekawe tylko jak długo będę tak dorastać. Ciekawe tylko jak długo będę sobie tą pewność siebie budować.

Ćwiczę się w cnocie cierpliwości.

10 września 2008

***

Poradzę sobie. Wszystko będzie dobrze. Nie dam się. Będę silna. Wszystko się ułoży. Wszystko będzie dobrze. Nie dam się złamać. Po prostu nie. Nie rozkleję się. Nie rozpadnę. Skleję się sama. Bo jestem taka kurde, złota rączka. Wszystko będzie dobrze. Nie dam się. Poradzę sobie i już. To wcale tak nie boli. Zaraz przestanie. Wszystko się ułoży i będzie dobrze. Będzie dobrze. Będzie bardzo dobrze. Bardzo, bardzo dobrze. Poradzę sobie. Jak zawsze. Czy kiedykolwiek sobie nie poradziłam? I te łzy są naprawdę bezcelowe. Zupełnie. Poradzę sobie i z tym. Ja sobie zawsze radzę. I teraz też sobie poradzę bo tak. Wszystko będzie dobrze bo musi być dobrze.

A może nie?

09 września 2008

One Art by Elizabeth Bishop


The art of losing isn't hard to master;
so many things seem filled with the intent
to be lost that their loss is no disaster,

Lose something every day. Accept the fluster
of lost door keys, the hour badly spent.
The art of losing isn't hard to master.

Then practice losing farther, losing faster:
places, and names, and where it was you meant
to travel. None of these will bring disaster.

I lost my mother's watch. And look! my last, or
next-to-last, of three beloved houses went.
The art of losing isn't hard to master.

I lost two cities, lovely ones. And, vaster,
some realms I owned, two rivers, a continent.
I miss them, but it wasn't a disaster.

-- Even losing you (the joking voice, a gesture
I love) I shan't have lied. It's evident
the art of losing's not too hard to master
though it may look like (Write it!) a disaster.

03 września 2008

**

Chyba duszę się we własnym domu. Czy to oznacza, że powinnam się wyprowadzić? Chyba duszę się we własnym ciele. Czy to oznacza, że powinnam się z niego wynieść? Własny pokój codziennie się zmniejsza, zmniejsza przestrzeń życiową, brakuje miejsca żeby spokojnie pomyśleć. Chciałabym dostać własny kawałek podłogi, który bym sama od początku urządziła.

Wkurza mnie Lew Gruzji, ciało odmawia współpracy, niekompetencja niektórych możnych i niemożnych tego świata. Do jasnej cholery, o co chodzi?

Bezmiar. Bezkres. Bezsilność. Zabierz mnie. Zrób coś żeby to się skończyło. Żeby ten pokręcony surrealizm zamienił się chociaż w krakowską awangardę. Oni ćpali ale przynajmniej coś z tego wynikało.

Ciekawe jak długo tak mogę. Jak długo wytrzymam. Wskaźnik oporu jest nieznany.

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...