29 sierpnia 2006

A bridge over...


,,In hours of quiet thought one cannot but be overcome by longing for the past. When, to while away the long nights after folk have gone to rest, we go through our old belongings, sometimes, as we throw away such scraps of paper as we do not want to keep, the handwriting of one who is no more, or an idle sketch maybe, will catch the eye and vividly recall the moment it was made.
It is affecting, too, after the lapse of many years, to come across the letters even of one who is still living, and to call to mind the year and the occasion when they were written.
The things they were wont to use have no heart, yet remain unchanged throughout the long, long years. A melancholy reflection.”

,,Niektórzy narzekają, jeśli jeden z zeszytów kompletowanej serii książkowej różni się formatem od pozostałych. Tymczasem, ku mojej satysfakcji, opat Koyu twierdzi coś zupełnie innego. Powiada mianowicie, że kompletowanie za wszelką cenę pełnych zestawów świadczy o kiepskim smaku. Właśnie to, co niekompletne jest w dobrym guście”

Kenko, Tsurezuregusa


Mistrz Kenko dobrze prawi. Bardzo dobrze nawet. Pamiętacie ,,Kontakt” z Jodie Foster? Każda gwiazda czy planeta, z którą nawiązała łączność była zaznaczana pinezką. Tak punkt odniesienia czy zaczepienia. Zawsze można do niego wrócić, kiedy się utknie w dalszej wędrówce. Tak jest też ze zdjęciami, pocztówkami, listami, pamiątkami...bez względu no to, co stanie się później, te wspomnienia zastygłe na kliszy czy papierze pozostaną na zawsze. Chyba, że świadomie chcemy je zniszczyć. Lub by w ogóle nie powstawały.
Mam manię zbierania- zdjęć, otrzymanych pocztówek, biletów do kina, kamieni, kolczyków, książek, szalików...każdy przedmiot ma duszę, był kupiony lub zebrany pod wpływem emocji, chwili lub przemyślenia ale pamiętam miejsca ,,urodzenia” znakomitej większości. Takie moje ,,check pointy” w życiu. Co z tego, że za parę lat nie wygrzebię się z ton mojej osobliwej kolekcji:) Ale zawsze będę miała pewność, że te rzeczy mogą w każdej chwili przypomnieć mi o pięknych, cudownych momentach. Mono- no- aware.

18 sierpnia 2006

miracle?



Dlaczego nagle wydaje mi się, że problemy nie istnieją? Dlaczego nagle zdaje mi się, że jestem szczęśliwa? Czy to wszystko co do tej pory pisałam to były zapiski dla zabicia czasu tudzież dla wykreowania siebie? Ryzykowna teza. Ale dzisiaj kiedy jechałam autobusem przez ciemną ale przyrumienioną przez uliczne latarnie Warszawę stwierdziłam, że jestem szczęśliwa. Od bardzo, bardzo dawna nie mogłam tego powiedzieć bo zawsze było coś co zaburzało tę misterną układankę jaką zawsze próbowałam wokół siebie budować. I nawet jak patrzę w lustro to widzę te zielone oczy(wiedzieliście, że mam zielone oczy?), które coraz częściej się śmieją. Świat nie należy jeszcze do mnie ale takim nastawieniem jak dzisiaj mogę zostać nawet królową Wielkiej Brytanii.

Wolę za bardzo nad tym stanem nie myśleć tylko go czuć i korzystać. Bo jak za bardzo go zanalizuję to może się okazać, że to tylko fatamorgana. A ostatnimi czasy za dużo analizuję. Może tak ma być. W końcu sławni pisarze mieli przenikliwe umysły:)

Wracam za tydzień. Jadę tam, gdzie jabłka zrywane z drzewa pachną słońcem, niebo wydaje się nie mieć końca a rodzinne opowieści ciągną się godzinami przy kubkach aromatycznej herbaty. Zdjęcia zrobione dwa lata temu właśnie tam. Czyż nie cudowne miejsce?

11 sierpnia 2006

Voyage...




Przez każdy kamień
Mur i zakamarek
Przebija
Kilka setek lat historii
- nic tylko ją chłonąc...całym sobą


To tak jakby każdy najmniejszy element Krakowa został dotknięty przez tysiące jeśli nie miliony ludzi i jego powierzchnia wygładziła się tak, że można się w niej przejrzeć. Co tam zobaczymy? Każdy chyba co innego. Może ociekające przepychem kościoły a może żebraków pod ich murami. Może zrujnowane kamieniczki na obrzeżach albo te odrestaurowane na rynku.

Kraków mi się spodobał. Nie był to zbyt długi i płomienny romans bo tylko ośmiodniowy ale wspomnienia pozostaną na całe życie. Kraków na pierwszy rzut oka może się wydawać kosmopolityczny i dosyć komercyjny (świadectwo wysłuchania hejnału...) ale gdyby tak przytulić się do tych uliczek czy ukrytych gdzieś kościółków to jestem pewna, że opowiedziały by nam jaki Kraków jest naprawdę. Czuć, że jest wiekowy, doświadczony przez los a jednak dumnie idzie dalej z podniesionym czołem. Jeżdżą tam tramwaje widma i jest więcej foreigners niż autochtonów. Dużo Koreańczyków i Włochów. Szczypta folkloru. Wiele cudownych antykwariatów, które gromadzą w sobie skarby. Bogate muzeum książąt Czartoryskich. Obwarzanki. Dorożki. Śluby co godzinę. Atmosfera i uczucia. Deszcz.

Byliśmy też w Oświęcimiu. Tego dnia niebo zasnute było szaro czarnymi chmurami, wiał przenikliwy wiatr. Dobrze chyba, że nie było słońca. To by było nie w porządku. Nie na temat. Ta wizyta, fakt zobaczenia tego na własne oczy jednak zrobił na mnie wrażenie. Chociaż wszystko tam było takie statyczne, martwe i uporządkowane to można było sobie to wszystko wyobrazić. I cały obóz sprawiał wrażenie zawieszonego w czasie i przestrzeni, jakby kaci i ofiary miały zaraz wrócić i zająć swoje dawne miejsca. Straszne. Groteskowe kotki na ścianach umywalni, kilkaset kilo ludzkich włosów sprzedawanych jako wypełniacze do poduszek. Sterty walizek.
Tyle już na ten temat napisano, że trudno powiedzieć coś odkrywczego. Ale zamiast wymyślać zacytuję wypowiedź Hansa Franka, która znajduje się na ścianie jednej z wystaw: ,,Stwierdzę, tylko na marginesie, że skazujemy 1, 2 miliona Żydów na śmierć.” Dla mnie odnosi się to do wszystkich wymordowanych w Aushwitz.

Podobał mi się Kazimierz czyli tak zwana dzielnica Żydowska. To tak jakby wejść w inny świat, z zeszłego wieku. Brakowało tylko takich prawdziwych Żydów z pejsami i jarmułką:)

Podobały mi się nasze Esteckie dyskusje, zwierzenia i obiady w restauracjach narodowych. Indyjska była pyszna, Japońska, Włoska i Meksykańska też. Ciastko w Żydowskiej cudne. Gruzińska smaczna, Węgierska świetna, Chińska fajna...aż żal było wracać. Może jeszcze kiedyś to powtórzymy...

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...