14 lutego 2007

,,Numer 10" Sue Townsend

Adele spojrzała na biały sufit i zobaczyła dwie małe muchy w tańcu. Czuła przyjemną senność: nie miała ochoty nic mówić, wyrażać opinii w jakiejkolwiek sprawie. Na szafce przy łóżku leżały książki, ale na myśl o ich otwarciu i podjęciu jakiegokolwiek wysiłku myślowego poczuła zmęczenie. Przypomniała sobie, że jest żoną premiera Wielkiej Brytanii, Edwarda Clare'a oraz matką Morgana, Estelle i Poppy, że pisze książki i artykuły, wygłasza wykłady, uczestniczy w spotkaniach, kolacjach, przyjęciach, potrafi pisać na maszynie, jeździć na nartach, nurkować, obsługiwać komputer, prowadzić samochód, mówić po francusku, niemiecku i włosku, gotować, prasować, usuwać plamy z dywanu i żonglować. Tymczasem wystarczy leżeć w czystej pościeli i obserwować taniec much pod sufitem. Po prostu istnieć.

09 lutego 2007

Maybe some other time

Dear Ms Krawczyk

Valentine’s Day is fast approaching, and London has something for everyone – from the most romantic of couples, to the most free-spirited singles.
For example, if you’re wanting to sweep someone off their feet this February, you might wine and dine them at one of the city’s many romantic restaurants such as Gordon Ramsay at Claridge’s with its sumptuous velvet interior and Michelin starred cuisine.
You could take a romantic walk along the river, or possibly visit bustling Piccadilly Circus where it’s said that if you kiss your beloved in front of the statue of Eros, they’ll be your love forever.
There’s also romance on the menu for singles in London this February. ‘Chemistry’ is a special Valentine’s club night at the Hammersmith Palais. If you’re single, it could be your chance to meet the Valentine of your dreams.
You don’t even have to be in a romantic mood to lose your heart in London this February. You could choose to indulge your passion for biking at the London Motorcycle Show, or for shopping at the ‘Pure’ fashion sale at London’s Olympia which features clothes from over 800 designers.

So whether you’re in the mood for love or not, there really is only one city that fits the bill this February.

See you then.

Olivia Khwaja
British Airways



Ej no, oni to robią specjalnie, żeby mnie wkurzyć. Bo wiedzą, że nie mam pieniędzy na super, extra luxurious trip to England.. No cóż, nie można mieć wszystkiego. A dzisiejsza czwórka ze statystyki rekompensuje bardzo dużo. Dwa tygodnie nauki do sesji to stanowczo za dużo ale chyba kiedyś się opłaci. To ja będę nadzorować kopanie rowów. :)

05 lutego 2007

Life is just a dream

Dziesięć miesięcy. Dziesięć miesięcy odkąd dokonał się w moim życiu przewrót kopernikański. Odkąd ciągle ktoś mi mówi, że jestem najcudowniejsza i najwspanialsza... Odkąd to co sobie tylko wyobrażałam i to co pozostawało w sferze iluzji stało się najprawdziwszą jawą. I chociaż czasem myślę sobie, że coś może mnie z tego stanu brutalnie zbudzić to chcę wierzyć, że to będzie trwało wiecznie.
Tak, niektórzy pomyślą, że to przecież normalne. Ludzie od stuleci łączą się w pary, są ze sobą, i co? I nic. Bo to jest normalne. A jednocześnie unikalne. I każda taka para to odrębny świat. Nie wierzcie w kulturę singli. Ludzie stworzeni są do życia w stadzie. Jakkolwiek by to zabrzmiało. Socjologowie chcą mieć o czym pisać dlatego wymyślają;) A statystyka to najwieksza kłamczucha na świecie.
Ciężko jest pisać czy mówić o przywiązaniu, miłości, uczuciach nie popadając w ton grafomański i patetyczny. Trudno znaleźć słowa, który byłyby na miejscu. Łatwo zachłysnąć się tym co piękne a potem wypalić. Łatwo wyczerpać słowa, gesty by potem nie zostało już nic. Dlatego przez te dziesięć miesięcy często próbowałam mówić ,,zaczynam się od Ciebie uzależniać” zamiast ,,nie poradzę sobie bez Ciebie”. To daje drogę ucieczki. Ale czy ja chcę uciekać? Nie. To znaczy, jakaś część mnie, ta głupia i nieracjonalna, ta dwunastoletnia Ania mówi- zastanów się zanim coś zrobisz. Ta druga, dorosła w końcu, zaprzecza tamtej pierwszej. Ciągle przecież kiedy Cię widzę, to serce chce wyrwać się z piersi. Czasem zachowuję się jak bym nie miała rozumu... i za dużo mówię. A może to dlatego, że jestem kobietą:) ?
No i co? Wyszła grafomania. No dobra, jest kilka dobrych kawałków. Kilka. Ale nie zmienię swojego stylu pisania. Nie chcę. Robiąc coś na siłę raczej nie wychodzimy na tym dobrze. Chociaż czasem trzeba. I wychodzimy na tym dobrze... A ten koniec jest do bani. Muzo natchniuzo...ratuj:)

01 lutego 2007

Ecce homo

Lubię patrzeć na nieznajomych ludzi na ulicy. Lubię obserwować z pozycji takiego idealnego obserwatora. Widzialnego a jednocześnie niewidzialnego. Patrzeć na ludzi, ich twarze, fryzury, sposób ubierania się, mimikę twarzy. Zawsze wtedy próbuję napisać w myślach historię, która pasowałaby do danej obserwowanej osoby. Co jest dla nich ważne, co robią, co zamierzają, gdzie idą. Ludzie to fascynujący twór do obserwacji. Nie ma dwóch takich samych, jako jednostka jest twórcą i odbiorcą świata. Jako tłum- masą zdolną obalać rządy i zmieniającą bieg historii. Siłą.
Uwielbiałam reklamę Bennetona. Pamiętacie? Były tam twarze ludzi z różnych stron świata, nie twarze komputerowo zmienionych modelek a zwykłe- piegowate, czarne, białe, żółte, z pewnymi mankamentami, które w oku fotografa wydawały się urocze.
Lubię wyłapywać w tych obserwowanych ludziach ich szczegóły, które wyróżniają je spośród setek na ulicach, w szarej rzeczywistości błota pośniegowego... kolorowe włóczkowe szaliki, fioletowe rajstopy, płaszcze w czerwoną kratę, soczysto zielone czapki z pomponem, trampki w mróz. Czasem kiczowate białe kozaczki(zbrodnia przeciw modzie, serio...), futerka, różowe mini...
Pamiętam, kilka lat temu widziałam w metrze chłopaka, który niczego się nie bał. To się czuło. Wpatrywałam się w niego jak w posąg, jak w Boga. Uśmiechnął się wtedy do mnie. To było dziwne, chyba po raz pierwszy uśmiechnął się do mnie chłopak. Tak specjalnie do mnie. Ale w pamięci został mi wyraz jego twarzy- taki pewny siebie, mówiący- ,,Życie, możesz mi co najwyżej naskoczyć..."
Pamiętam też, że kilka dni temu, szłam Nowym Światem, spieszyłam się gdzieś, zapewne sprawa była niecięrpiąca zwłoki, ale mignęła mi twarz dziewczyny. Młodej, chyba studentki, krótka modna fryzurka, gustowny brązowy płaszczyk, dopasowane oficerki i te zrozpaczone, zapłakane niebieskie oczy. W biały dzień, płakała i nie wstydziła się tego. Była sama. Stała sama na ulicy i blada dłonią wycierała łzy cieknące na policzku. ,,Cóz ja Ci zrobiłam Świecie, że mnie tak każesz?"
Czy coś z tego wynika? Raczej nie. Zawsze może wyniknąć. Na razie nie. Dziś daję upust wenie, która przyszła, usiadła na ramieniu i szepce do ucha...

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...