30 grudnia 2013

Lately

Mam w głowie ostatnio tak wiele urywków myśli. Powinnam stale mieć przy sobie kajecik, żeby je wszystkie skrzętnie zapisywać.

Już zapomniałam jaka to niezwykła przyjemność - pisać. Tak totalnie wolna od wszystkiego czynność, piszę co chcę, kiedy chcę i jak. Nie ogranicza mnie nic, jedynie granice mojej wyobraźni.

Kiedyś zaczęłam pisać opowiadanie. Inspiracją było kilka paskudnych wydarzeń, których stałam się głównym aktorem. Z biegiem czasu uważam, że wszystko potoczyło się tak, jak miało się potoczyć, a ja otrzymałam wenę twórczą jako bonus. Zaczyna się tak:



Najdroższa Lauro,

Nie mam nawet pewności, że przeczytasz ten list. To już rok. Trzysta sześćdziesiąt pięć dni odkąd widziałem Cię po raz ostatni. Miałaś wtedy na sobie tę prostą, jedwabną sukienkę w kolorze szmaragdu, która tak cudownie podkreślała Twoje oczy. Płakałaś. Całe Twoje policzki były zalane łzami a oczy nie były już jasno zielone a granatowe.

Chciałbym, żebyś mi wybaczyła. Mimo wszystko.
Błagam Cię o wybaczenie.
Will


           Te kilka słów, te kilka zdań tak nieporadnie napisanych jego ręką. Tak przesłodzone. Tak jakby nic się nie stało a jakby ten list miał wszystko załatwić. Czy istnieją granice wybaczania? Czy po tym wszystkim można tak po prostu napisać list? Pożółkły kawałek papieru leżał na kolanach Laury i ciążył jej niemiłosiernie, mimo że właściwie nic nie ważył.


Zdążyłam napisać jeszcze kilka stron i zajęłam się rozwijaniem mojej wielkiej zawodowej kariery :) Jednak taki dobry aczkolwiek wymagający doszlifowania tekst, nie może się zmarnować. Czuję w kościach, że powstanie z tego powieść.

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...