24 grudnia 2012

Wesołych Christmas

Drodzy goście i czytelnicy tego skrawka blogosfery, 

przede wszystkim spokoju i radości dnia codziennego na te Święta Narodzenia Pańskiego. Dobrego, bezbolesnego wejścia w nowy rok. Spędzenia tego czasu z tymi, którzy są dla was ważni i bliscy. Jak najmniej kłótni i konfliktów przy stole i poza nim. Jak najwięcej inspiracji, energii i żadnych kłód pod nogami. Pozytywnych ludzi wokół siebie. Jeśli nie spełnienia to chociaż przybliżenia się do spełnienia pragnień. Słabego mrozu w zimę, chłodnego wietrzyku na wiosnę i braku upałów w lato. By ręce nie marzły i nie bolała głowa. Oby katar, uczulenie, alergie, wysypki wyjechały do Afryki i nie dostały wizy powrotnej. Ani statusu uchodźcy. By w pracy przynajmniej raz na jakiś czas można było pospać. Mówiłam już o energii?

Jeśli ten rok był słaby to oby kolejny był lepszy, pełniejszy i by w grudniu 2013 można było powiedzieć: ,,tak, to było dobre dwanaście miesięcy".

Jeśli ten rok był według waszych standardów jednym z lepszych (jak w moim przypadku) to oby 2013 mógł nawet przebić swojego poprzednika.

21 grudnia 2012

The End

Dziś nastąpił koniec świata. 

A przynajmniej według różnego rodzaju teorii takowy miał dziś nastąpić. Jak na razie świat trzyma się dzielnie, mróz trzyma jak trzymał wczoraj i wreszcie rozpoczął się okres świąteczny. W tym roku tego czasu oczekiwałam szczególnie z utęsknieniem. 

Końców świata jest wiele. Codziennie przeżywamy mniejsze lub większe tragedie, upadki, wbijane w bok szpilki i sytuacje nieprzewidziane. Najważniejsze to nie dać się złamać. Wyciągnąć naukę. Bo przecież każdy koniec to w gruncie rzeczy początek czego nowego.

Z pokorą przyjmuję te ostatnie końce świata, które zsyła mi los. Na pewno muszę uczyć się na błędach i przyczynach, jakie doprowadziły do sytuacji trudnych, stresujących, błędnych. Wiem, że muszę ćwiczyć cierpliwość ale i wytrzymałość. Na szczęście w tym wszystkim nie jest dużo mojej winy a wiele czynników zewnętrznych i nieprzewidzianych splotów okoliczności. Jak mówi K., kiedyś z tego wszystkiego będę się śmiać. A on w większości przypadków ma rację. 

Wczoraj słuchałam bicia jego serca i głosu, który dochodził do mnie jakby z oddali. Uczucie jakbym dobiła do dawno wyczekiwanego portu czy spokojnej przystani. W dalszym ciągu nie mogę się nadziwić, gdzież on był, kiedy go nie było.

05 grudnia 2012

Material girl

Myślę, że permanentnie nie zdajemy sobie sprawy z tego co mamy. Skupiamy się na tym czego nam brak, czego chcemy i co byśmy chcieli a te piękne rzeczy, nawet najprostsze jak kubek ciepłej herbaty, bierzemy za pewnik. Przyjmujemy za standard dobra materialne i wszystko co się z tym wiąże.

Lubię posiadać ładne rzeczy, gadżety. Ale czasem korci mnie zwrócenie się ku minimalistom, ci wyznają zasadę posiadania jedynie 50 przedmiotów. Nic poza niezbędne. Och, to musi być uwalniające, tak wyzwalające w swojej nomen omen prostocie.

Mój wewnętrzny idealista podpowiada mi w tym momencie bym wspomniała o ludziach. Ma całkowitą rację, ów idealista. Posiadamy przecież ludzi, lub oni posiadają nas. A ściślej rzecz ujmując, posiadamy prawo do uwspólniania czasu z pewnymi, wybranymi ludźmi. Posiadamy również prawo wpływu na tych znaczących innych. I czasem chyba nie za bardzo zdajemy sobie sprawę z naszej władzy w tym obszarze - jak bardzo nasze czyny i słowa mogą ranić lub dodawać skrzydeł. Materializm, w tej nieco innej formie.

02 grudnia 2012

A dress

Założyłam dziś sukienkę. Ze studniówki. Z gimnazjum. Czyli dziesięcioletnia sukienka nie dość, że pasuje to jeszcze jest tak ponadczasowa pod względem stylu, że będę ją nosić kolejne dziesięć lat. Taki miły uśmiech losu, zakręt karmy.

Ile jestem warta? Co jestem warta? Czy dla mnie warto się starać ? Czy w ogóle zadawanie takich pytań ma sens ? Bo w końcu z jednej strony mamy los, karmę, zapisany w gwiazdach układ planet i transcendenty. Z drugiej mamy wolną wolę, ludzką wewnętrzną siłę przetrwania i walki. Czy istnieje złoty środek?

Śniły mi się dziś wielkie pluszowe misie podróżujące co tydzień na pomorze. A w zakamarkach pamięci odgrzebuję samą siebie, jak z wypiekami na twarzy biegłam w dół Bednarską, żeby tylko zdążyć aż on skończy zajęcia, albo czekać kilka godzin, żeby spędzić ze sobą pół godziny. Jak marzłam pewnej zimy na Żoliborzu. Jak tłumaczyłam jakieś dziwne teksty z psychologii.  Ile jesteśmy w stanie poświecić ?

29 listopada 2012

Statement

Wszystkim jego byłym girlfriends serdecznie i z całego serca dziękuję ! Choć może nie wiedziałyście, jaki skarb przechodzi wam koło nosa. Ale to już wasza strata:) Jeszcze raz serdecznie dziękuję za pozostawienie go dla mnie.

24 listopada 2012

Back to the future

Wycieczki do przeszłości mogą być przerażające. jak wtedy, gdy spotykasz nielubianą od dawna nie widzianą kuzynkę, która uwielbiała ciągnąć Cię za warkocze albo byłego chłopaka, który rzucił Cię, pognębił i zostawił. Ale Ty teraz jesteś lepszą wersją siebie samej więc ani kuzynka ani były chłopak nic zrobić Ci nie mogą. Mogą Ci naskoczyć.

Oglądałam dziś moje zdjęcia zrobione 10 lat temu. I pierwsza refleksja: dziesięć lat! To koszmarny szmat czasu, tak niesamowicie obfity w wydarzenia okres. Skończyłam liceum, studia magisterskie i podyplomowe, rozpoczęłam życie zawodowe i trwa ono już od pięciu lat praktycznie - w tym czasie z zalęknionej praktykantki stałam się prawie rasową korpo-myszą, życie uczuciowe kilka razy legło mi w gruzach, ale jednak koniec końców wychodziło na dobre, byłam w kilku krajach a przede wszystkim w Wielkiej Brytanii i Indiach, od siedmiu lat prowadzę tego bloga. No i poznałam K. Cudowny prezent od losu, wisienka na torcie i ktoś, kto daje mi radość, miłość, poczucie bezpieczeństwa i dumy samą swoją obecnością.

Druga refleksja: ja zmieniłam się bardzo i aż nie mogę nadziwić się, jak bardzo. Pal licho fizyczność, bo akurat to kwestia subiektywna. Konstatacja nachodzi mnie taka: nie wiem, jak to zrobiłam ale czuję się dorosła. Nie wiem czy dojrzała, bo to przecież o wiele dłuższy proces. Ale dorosła. Umiejąca sobie radzić w sytuacjach społecznych, nie bojąca się ludzi, przełamująca resztki nieśmiałości. Ciężko powiedzieć, czy biorąca życie za rogi. Nie chcę teraz myśleć w kategoriach: czego nie zrobiłam a raczej: co mi się udało.

Ostatnimi czasy, kiedy czeka mnie ważne spotkanie, powtarzam sobie w duchu: bierz to na klatę, jak zawodowiec. To zaklinanie rzeczywistości nieco pomaga ją oswoić. Rzeczywistość jawi się wtedy niby potulny kociak, który rozkosznie mruczy, kiedy drapiesz go za uszami.

18 listopada 2012

Phrase

Because, as someone once said everything will be all right in the end.

And if it's not all right, then trust me - It's not yet the end.


,,The best western Marigold Hotel"

11 listopada 2012

Timeless

Czas. Nie cierpię tego słowa. Wszystko kręci się tak naprawdę wokół czasu. Ostatnio wokół jego braku. Jego nieobecności. Tęsknoty za jego obecnością. 

Ma swoje sprawy. A dlaczego Ty nie możesz być częściej tymi sprawami ? 

Nie cierpię również tych chwil kiedy wiem, że moja mama ma rację, a nie umiem jej tego przyznać.

09 listopada 2012

Struggle

Spotkałam dziś siebie. Siebie sprzed dobrych kilku lat. Przy kości, okulary, aparat na zębach i znaczny trądzik. Mimo tego wszystkiego, tych wszystkich defektów, z którymi sama się borykałam, ta dziewczyna wzbudzała od pierwszej minuty spotkania moją pełną akceptację i szczerą sympatię. Bo znała się na swoim zawodzie, mówiła z sensem i wykazywała się inteligencją. Miała śliczne, szczere niebieskie oczy, z których aż bił entuzjazm. Wypielęgnowanymi paznokciami pomagała sobie wyrażać myśli i osądy na zadawane przeze mnie pytania. A potem założyła cudownie skrojony płaszcz i szalik od Burberry. Przez całe spotkanie nie okazała stresu czy zdenerwowania. Wiem, że się denerwowała, bo trzęsły się jej ręce a zaróżowione na początku policzki tylko dodawały jej uroku.

Paradoksalne jest to, że u tych, których kocham, praktycznie bezwarunkowo akceptuję wady, u siebie ledwo je toleruję. Nienawidzę każdej jednej krostki na mojej twarzy, każdego zaczerwienienia. Bardzo walczę ze swoją świadomością, by siebie akceptować, żeby dawać sobie na wstrzymanie, żeby umieć godzić się na to, czego zmienić nie mogę.

05 listopada 2012

Found

I asked life;
why are you so difficult....?
Life smiled and said:
"Because you never appreciate easy things...."

04 listopada 2012

***

Czasem mam tak wielką, przemożną ochotę spakować walizkę i się wyprowadzić. Nawet nie czasem. Od kilku lat. Wiem, że jestem uparta. Wiem to bardzo dobrze, bo obcuję ze sobą od lat 26.

01 listopada 2012

Some nights

Szczęście jest kruche. Ulotne. Tak łatwo można w jednej chwili stracić wszystko i zostać z niczym. Można wypowiedzieć jedno słowo za dużo i obrócić w zgliszcza budowany na nowo świat.

Nie potrafię sobie wyobrazić tej utraty. Może jestem nieuleczalnie naiwna, ale wierzę w Ciebie Boże.

Dziś przynajmniej mogę normalnie jeść. I spać. Wczoraj i przedwczoraj nie mogłam. W sumie to chyba nie bardzo zdawałam sobie sprawę, z tego co się dookoła dzieje. Zwinęłam się w kłębek a łzy mieszały się malowniczo z tuszem do rzęs. Doprawdy, nie jestem z siebie dumna. Powinnam być silna. A emocje raczej wykrzykiwać niż je tłumić. Pewnych rzeczy po prostu nigdy się nie nauczę a na pewnym urzędniku tak bardzo mi zależy.

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...