27 czerwca 2008

Pink glass

Oł Dżizas. Im dalej w las tym ciemniej ale mam przynajmniej maczetę, latarkę i podręczny zestaw do survivalu. W sensie- uwielbiam swoje wybory życiowe bo oprócz jednego to jak na razie wszystko układa się dobrze i zmierza do tego celu, który sobie wyznaczyłam. Jesli jeszcze ktoś nie obrał takiej strategii to serdecznie polecam. BTW, ostatnio ,,serdecznie" to moje ulubione słowo. Na zmianę z ,,rozumiem". Słowa ,,rozumiem" można użyć w funkcji kropki, przecinka, zdania oraz wypełniacza wypowiedzi.
Aktualnie wcielam się w rolę ,,Praktykantka w firmie doradczej X". Sama ją sobie wybrałam tak jak wszystkie (oprócz jednej), które pełnię. Zakres moich obowiązków będzie wyglądał w moim bogatym już CV bardzo estetycznie. Cała organizacja, miejsce położenia firmy i inne komponenty są bardzo estetyczne. I kurczę, aż się boje stwierdzić, że takie miejsce i organizacja mi szalenie odpowiada. Czuję, że to polubię.
Firma X podzielona jest na kilka działów. Mamy więc dział rekrutacji na wyższe stanowiska menedżerskie, informatyczne, produkcyjne. Następnie jest dział outsourcingu kadrowo- płacowego oraz dział organizacji szkoleń zewnętrznych. I najfajniejsze jest to, że już kilka razy mogłam zabłysnąć moją teoretyczną wiedzą z zakresu HR a nawet jakiejś teorii z komunikacji interpersonalnej. I jeszcze fajniejsze jest to, że w firmie X pracuje absolwentka ISNS. No to mamy niekończący się temat do rozmów. Jak to mówią: operujemy tymi samymi kanałami komunikacyjnymi.
Urządzenia, które nie mają dla mnie praktycznie żadnych tajemnic: ksero, faks, bindownica, dziurkownica, nożyczki, telefon, system wysyłania przesyłek, system działania Poczty, system markowania pracy, system organizacji pracy by wyjść o 17, system 20 wind(coś jak w CUBE).

I najlepsze: Dzięki Ci Boże za soczewki kontaktowe;)

22 czerwca 2008

***

Moja pierwsza miłość- chodzący kompleks wyższości. Moja druga miłość- gej (do których nic nie mam). Moja trzecia miłość- a most peculiar man i smutny człowiek (do których mam aż za dużo). I najgorsze jest to a może po prostu żałosne, że ta trzecia miłość nie chce odejść. A Bóg mi świadkiem, że chciałabym ją z siebie wyrwać z korzeniami, bo przynosi tylko ból. Wolałabym przenieść to uczucie na kogoś innego, kto byłby tego wart. Każda dziewczynka marzy o swoim księciu na białym koniu a ja aktualnie marzę o tym by ten aktualny książę zabrał wszystkie swoje manele, razem z pustymi słowami i wyprowadził się z mojego serca. Wstydzę się tego uczucia. Nie chcę go. Luksus przywiązania, na jaki sobie pozwoliłam teraz domaga się zapłaty.

04 czerwca 2008

Dress code

Dziś miałam kolejne spotkanie w sprawie praktyk. Oxford Tower w samym centrum Warszawy, 30 pięter, 10 wind, styl, wdzięk i elegancja. Oraz krawaciarze. I jak tam weszłam to ani na trochę nie straciłam na pewności siebie. Nawet jak jakiś dyrektor czy inny prezes uśmiechnął się do mnie w windzie gdzieś pomiędzy 15 a dwudziestym piętrem. Chyba nawet puścił do mnie oko ale nie jestem pewna. Pani z firmy X potraktowała chyba rozmowę jako formalność chcąc sprawdzić osławioną już ,,komunikatywność" czyli czy kandydat potrafi wydukać z siebie kilkanaście zdań po polsku i odpowiadać na pytania adwersarza. Potrafiłam. Nawet ze dwa razy rzuciłam jakiś żart. Do końca rozmowy miałam wrażenie jakbym już te praktyki miała zacząć od jutra. Jak wychodziłam, Pani powiedziała ,,do zobaczenia". To chyba dobrze, nie? Tak oto zaczynam moją wielką karierę na szczyt w branży HR. I komu to zawdzięczam? Tylko i wyłącznie sobie.
Więc muszę zrobić lifting szafy. To znaczy dress code w firmach z okolic centrum i ronda ONZ mają specjalny. Tak pomiędzy casual city a schic evening zachaczając o classical elegance. Wychodzi z tego chybryda lnianych spodni, krótkich spódnic, satynowych bluzek, bieli, czerni, szarości, gładkich tkanin i delikatnej biżuterii. I często źle dobranych butów. Zgroza! Gdzieniegdzie przebija czerwony i zielony akcent. Czasem widzę też kobiety ubrane tak jakby dopiero wyszły spod igły krawieckiej. Tylko problem w tym, że len się gniecie niemiłosiernie a ja nie lubię czarnego. Czarny kojarzy mi się z żałobą i t-shirtami z kretem. Chociaż w końcu do wszystkiego można się przyzwyczaić. Czerń w odcieniu węgla to jest myśl. I dzięki Bogu mamy klimatyzację.

Rozśmieszyła mnie dziś cisza. Była tak strasznie żałosna, że aż cały dzień się z niej śmiałam.

A biała róża w mojej skrzynce na listy była pięknym akcentem kończący ten dziwny ale fascynujący dzień. Który trwa nieprzerwanie od dwóch miesięcy.

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...