08 lutego 2009

[*]

Chcę wierzyć Boże, że to wszystko to jest Twój plan i że dobrze wiesz co robisz. Że może rzeczywiście tam jest mu lepiej niż tutaj. Że tam w końcu ma spokój, nie cierpi na bezsenność, nie ma kataru siennego i może czytać Blankets ile tylko razy chce bo ma teraz tak dużo wolnego czasu.

Ł. nie był kryształowy. Nikt z nas nie jest. Ale mógł zrobić jeszcze tyle dobrego na tym świecie. Wierzę, że chciał. Wbrew temu co czasem mówił. I chociaż pewnie już nigdy nie umielibyśmy swobodnie rozmawiać. Pewnie nigdy nie umielibyśmy się przyjaźnić. Może za parę lat by to nastąpiło. Jest taka maleńka cześć mnie gdzie schowałam te wszystkie wspomnienia o nim. Żeby ruszyć z miejsca po kwietniu. Te wszystkie słowa, gesty i spojrzenia. Wspomnienie o jego odejściu, jakiekolwiek by ono nie było, również musi znaleźć tam swoje miejsce.

Nie umiem sobie uświadomić, że go nie ma. Nie wiem, może jestem za bardzo emocjonalna, może w pewnym sensie się do tego wszystkiego przyczyniłam, może dlatego, że po raz pierwszy stykam się ze śmiercią tak blisko. Może.

Ł. znowu przez Ciebie muszę składać się do kupy:) Jak Ty to robisz:) ?

''the sound
of the wings
of the flight
of the dove

take it away"

Brak komentarzy:

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...