Dwa tygodnie bycia studentką ISNS. Wcale nie podkreślam tego że ,,ISNS” z przekory. Po prostu lubię tą nazwę. Jest taka dostojna. Instytut Stosowanych Nauk Społecznych. I po dwóch tygodniach odmieniania tej nazwy przez wszelkie przypadki wcale mi się nie znudziła. Wręcz przeciwnie. Czekam na kolejny wykład z psychologii (metody obronne ego...) i z antropologii kulturowej (zostanę szamanem w Jakucji). Lubię bar Uniwersytecki za jego PRLowską atmosferę. Uwielbiam BUW za jej zakamarki i czuję się rozpieszczana przez nasz ISNSowy samorząd. Nauczyłam się organizować czas między zajęciami. Doceniam instytucję pana Xero i automatu do kawy. Lubię dr. Rymszę za jego kompetencję i ikrę z jaką mówi o polityce społecznej.
Tylko czasu mi brak. I was, paszczaki. Wiecie, że to już dwa tygodnie po urodzinach Miłki? I dwa tygodnie was nie widziałam. Nie, przepraszam. Przelotem widziałam: Ampera, Janka, Tomka, Tomka, Martę, Olka, Radka, no i prawie codziennie widuję Patrycję. Do czego zmierzam? Chyba uzależniłam się od waszego towarzystwa:)
Przestałam oglądać komedie romantyczne, melodramaty i dramaty. Po co sprawiać sobie ból? Przecież i tak nic takiego nigdy mnie nie spotka. Przestałam oglądać reklamy w kolorowych magazynach. Po co się dołować. Przecież i tak nigdy nie będę mieć takiego ciała jak modelki. Co z tego, że wiem, że na tych zdjęciach wyżywali się graficy komputerowi i fotki mają mało wspólnego z rzeczywistością?
I nawet ten, który twierdził, że go nie zraniłam, przestał się do mnie odzywać.
I chociaż moja nieporadność i większość życiowych ,,problemów” wynika ze mnie samej i dopiero po fakcie wiem jak powinnam była się zachować to coraz częściej odkrywam w sobie pokłady zdrowej energii, które ładują mój akumulator. Idę dalej(?).
There's no earthly way of knowing what was in your heart when it stopped going. The whole world shook. A storm was blowing through you.
15 października 2005
It goes...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Time
Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...
-
Będzie o pieniądzach. Odkąd pracuję zawodowo staram się oszczędzać przynajmniej część każdej miesięcznej pensji. Mam wrażenie, że nie wydaj...
-
Time, time, see how it runs.
-
Już nie liczę przepłakanych nocy, nie liczę rzucanych w przestrzeń pytań ,,dlaczego?”, wbijania paznokci w skórę, żeby tylko przekonywać się...
6 komentarzy:
Z tymi melodramatami i komediami to jest tak, że one są głupie w 99% więc to jest lepszy powód, żeby ich nie oglądać niż jakiś tam wymyślony z ksieżyca nieprawdziwy ;)
:)
Moja mama się na mnie wścieka, gdy ogląda na poważnie komedię romantyczną, a ja siedzę obok i wręcz pękam ze śmiechu, jakie to denne :-).
Mi się podoba np. "Nigdy w życiu" - bo dobrze zagrane oraz "Notting Hill" - bo rzeczywiście śmieszne.
Moja mama uwielbia Julię Roberts. Ja nie, gdyż uważam, że ma koński ryj.
Ma lico jak rumak.
Kruca twarz, to już 3 tygodnie studiowania za nami... Jakoś tak w tym roku nawet nie zauważam jesieni.
Prześlij komentarz