27 października 2006

Social psychology...sort of


Nigdy więcej nie będę oceniać ludzi po pozorach i pierwszym wrażeniu ani po wyglądzie. Chociaż mamy to wpisane w psychikę, wdrukowane w świadomości kulturowej, posiadamy takie skrypty i schematy. I biologicznie jesteśmy predestynowani do oceniania innych po wyglądzie, a nie chcemy się do tego przyznać zgodnie z zasadą primus inter pares. A paradygmat na to- pokażcie mi wyniki empiryczne a wam uwierzę. Do czego zmierzam w tym pseudointelektualnym bełkocie silącym się na rozważania socjologiczne:)? Psychologia społeczna jest niewiarygodnie ciekawa. Tylko sama znajomość psychologii nie wystarcza by w tej dziedzinie coś osiągnąć w sensie naukowym. Potrzeba jeszcze socjologii, antropologii, filozofii i zwykłej ciekawości świata. A czemu jest taka ciekawa? Bo interakcje człowieka z innymi ludźmi, sposób jego zachowania w środowisku społecznym, sposób postrzegania przez niego świata tworzy nas i jego, tworzy relacje i ścieżki, które budują to co potocznie nazywamy światem. A poza tym to mi przypomina wieczną obserwację ludzi na ulicy co czynię dosyć często przemierzając góry i doliny Krakowskiego Przedmieścia. Ostatnie moje myśli skupiają się na człowieku liściem na głowie, któremu zgodnie z piosenką nic nie powiedziałam i analizie semantycznej rozmów pań 60+ w autobusach. Jakież one mają problemy! Na przykład ostatnio dowiedziałam się jak robić dobre kluski leniwe. Z perwersyjną wręcz przyjemnością zaczęłam oceniać image przypadkowo napotkanych mieszkańców tudzież przyjezdnych Warszawy. I muszę przyznać, że warszawianki oraz warszawiacy z małymi wyjątkami potrafią się ubrać. I potrafią wyglądać zjawiskowo. Te małe wyjątki to szpilki w panterkę, futra z lisa, wyciągnięte swetry i zupełnie nietrafione dodatki. A ostatnia moda na leginsy do krótkich spódnic jakoś mnie odrzuca...

Nie mam prawa chorować. Nie wolno mi źle się czuć. Nie powinnam zaniedbywać obowiązków. Nie mogę sobie pozwolić na ból brzucha, głowy a co gorsza gardła. Muszę iść dalej, zatrzymywać się tylko na chwilę. Na mały odpoczynek. Kilka głębokich wdechów, powietrze dochodzi do najdalszych zakątków płuc, kilka wydechów i już. Audytorium Maximum, Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście(balet koparek i rustykalny zapach ubitej ziemi w środku stolicy). Przekonałam się o tym gdy to zmógł mnie grypopodobny wirus, który skutecznie pozbawił mnie na kilka dni głosu i sił wszelakich. Nie jest to miłe przeżycie ale każde doświadczenie jest cenne i trzeba je przyjmować z pokorą. Nauczyłam się zaciskać zęby, pieści i brnąć dalej.

God only knows, God makes his plan...- właśnie zaśpiewał Paul Simon.
Zgadzam się z nim w całej rozciągłości. Chociaż dał nam wolną wolę(Bóg, nie Paul Simon) to ja wierzę w to, że każdy z nas ma do wypełnienia jakiś plan. I to co nas spotyka to po części tylko nasze świadome wybory. Reszta już jest gdzieś tam zapisana. Bo coraz bardziej się przekonuję, że te piękne rzeczy, które mnie spotykają to nie może być tylko i wyłącznie mój świadomy wybór...ktoś musiał mi w tym pomóc, popchnąć mnie do działania, poprowadzić ścieżką.

I jak mówi notes do znaków: Bez Ciebie wszystko jest gupie. Dziękuję, ze tu jesteś.

5 komentarzy:

Bluegirl pisze...

Aps, czemu Ty się pdszywasz za jakiegoś terhen:)?

Amper pisze...

Jaki piękny strumień świadomości...

Tellur pisze...

Ania przynajmniej nie próbuję okiełznać swojego strumienia świadomiości w formę uporządkowanej notki. Jej nikt nie zarzuca grafomanii, gdy piszę od serca, a mi tak :-).

mor pisze...

Cóż, chodzi o kwestię kogo da się bez problemu czytać, a kogo nie, :P.

Bluegirl pisze...

talent po prostu:)

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...