01 listopada 2006

Someone (un)importand


Nie znam tej kobiety. Nie wiem czy ma męża, czy lubi czekoladę, czy uwielbia tańczyć walca w czerwonej sukience przy dzwiękach Nat King Cole'a. Nie mam pojęcia czy ma wnuki. Czy codziennie ran pije herbatę w porcelanowej filiżance. Czy na obiad jada spagetti. A mimo to zrobiłam jej zdjęcie. Chciałam udokumentować rozkop Krakowskiego Przedmieścia i nagle ponad koparkami ujrzałam ją w oknie. Chyba przyglądała się tym rozkopom, tej profanacji Kopernika, Pałacu Staszica, Pałacu Zamoyskich... Może to jakaś pisarka, która w przerwie od pisania zrobiła sobie przerwę i wygląda przez okno? A może to starsza, schorowana, samotna kobieta? Może nic z tych rzeczy? Po prostu wygląda przez okno. Jak my wszyscy czasem. Gdybym miała sobie wybrać gdzie chcę mieszkać, to gdzieś na górze, gdzie można wyglądać przez okno. Obserwować ludzi. Przyglądać się im. Zastanawiać się nad historiami ich życia. Mysleć.

Pogoda dziś dopisała. Nie świeciło słońce. Chyba wiedziało, że popełniłoby faux paux(czy jakoś tak). Było dostojnie. Jak na pogrzebie chyba. Niegdy za mojego świdomego życia nie byłam na pogrzebie więc mam prawo nie wiedzieć. Gdy miałam dziewięć lat, zmarł mój dziadek, który mieszkał z nami. Tata mojego taty. Nie pamiętam jak zachowywał się mój tata, kiedy to się stało ale pamiętam, że kiedy zobaczyłam łzy na twarzy moej mamy to sama tez się rozpłakałam. I po głowie kołatała mi się taka myśl, że przeciez mam prawo to robić bo zmarł moj dziadek. Jak był? Jak dziadek- chodził ze mną na kasztany i żołędzie w czasie jesieni, kupował mi lizaki, pokazywał stare zdjęcia i opowiadał o swojej żonie, o babci, której nie znałam i o tym jak to było na wojnie i w obozie, w Oflagu. Walczył w kampanii wrześniowej, nawet dostał medal. Podobno jak urodził się mój brat to był strasznie dumny że ma wnuczka. I bał się zostawać sam w domu. I bał się też, że pewnego dnia ktoś przyjdzie i przeszuka jego osobiste rzeczy. Odkąd pamiętam miał siwe włosy. Pod koniec życia, jak zaczął bardziej chorować to powiedział, że za nic w świecie nie pójdzie do szpitala bo już z niego nie wróci. Jednak w końcu trafił tam. Odwiedziłam go raz. Był taki chudy i blady, miał rurki przyczepione do nadgarstka. Kiedy go spytałam, czy go to nie boli to powiedział, ze już nic go nie boli. Juz nie wrócił do domu. Z pogrzebu pamiętam właśnie te moje łzy i od tej pory cmentarz zawsze był dla mnie szary, ciemny, deszczowy i niewiarygodnie smutny. Nie wiem jak będę reagować, kiedy odejdzie ode mnie ktos bardzo bliski. Odejdzie i już nigdy więcej go nie zobaczę. Nie chcę o tym myśleć bo obawiam się, że to będzie straszne, gorzkie i czarne.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

śliczny blog. Tylko czemu nie na polskim serwerze??

Anonimowy pisze...

polskie są do kitu, :P.

Bluegirl pisze...

własnie- poza tym Blogger ma ładne szablony:)

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...