Dziś miałam kolejne spotkanie w sprawie praktyk. Oxford Tower w samym centrum Warszawy, 30 pięter, 10 wind, styl, wdzięk i elegancja. Oraz krawaciarze. I jak tam weszłam to ani na trochę nie straciłam na pewności siebie. Nawet jak jakiś dyrektor czy inny prezes uśmiechnął się do mnie w windzie gdzieś pomiędzy 15 a dwudziestym piętrem. Chyba nawet puścił do mnie oko ale nie jestem pewna. Pani z firmy X potraktowała chyba rozmowę jako formalność chcąc sprawdzić osławioną już ,,komunikatywność" czyli czy kandydat potrafi wydukać z siebie kilkanaście zdań po polsku i odpowiadać na pytania adwersarza. Potrafiłam. Nawet ze dwa razy rzuciłam jakiś żart. Do końca rozmowy miałam wrażenie jakbym już te praktyki miała zacząć od jutra. Jak wychodziłam, Pani powiedziała ,,do zobaczenia". To chyba dobrze, nie? Tak oto zaczynam moją wielką karierę na szczyt w branży HR. I komu to zawdzięczam? Tylko i wyłącznie sobie.
Więc muszę zrobić lifting szafy. To znaczy dress code w firmach z okolic centrum i ronda ONZ mają specjalny. Tak pomiędzy casual city a schic evening zachaczając o classical elegance. Wychodzi z tego chybryda lnianych spodni, krótkich spódnic, satynowych bluzek, bieli, czerni, szarości, gładkich tkanin i delikatnej biżuterii. I często źle dobranych butów. Zgroza! Gdzieniegdzie przebija czerwony i zielony akcent. Czasem widzę też kobiety ubrane tak jakby dopiero wyszły spod igły krawieckiej. Tylko problem w tym, że len się gniecie niemiłosiernie a ja nie lubię czarnego. Czarny kojarzy mi się z żałobą i t-shirtami z kretem. Chociaż w końcu do wszystkiego można się przyzwyczaić. Czerń w odcieniu węgla to jest myśl. I dzięki Bogu mamy klimatyzację.
Rozśmieszyła mnie dziś cisza. Była tak strasznie żałosna, że aż cały dzień się z niej śmiałam.
A biała róża w mojej skrzynce na listy była pięknym akcentem kończący ten dziwny ale fascynujący dzień. Który trwa nieprzerwanie od dwóch miesięcy.
There's no earthly way of knowing what was in your heart when it stopped going. The whole world shook. A storm was blowing through you.
04 czerwca 2008
Dress code
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Time
Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...
-
Będzie o pieniądzach. Odkąd pracuję zawodowo staram się oszczędzać przynajmniej część każdej miesięcznej pensji. Mam wrażenie, że nie wydaj...
-
Time, time, see how it runs.
-
Już nie liczę przepłakanych nocy, nie liczę rzucanych w przestrzeń pytań ,,dlaczego?”, wbijania paznokci w skórę, żeby tylko przekonywać się...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz