03 września 2008

**

Chyba duszę się we własnym domu. Czy to oznacza, że powinnam się wyprowadzić? Chyba duszę się we własnym ciele. Czy to oznacza, że powinnam się z niego wynieść? Własny pokój codziennie się zmniejsza, zmniejsza przestrzeń życiową, brakuje miejsca żeby spokojnie pomyśleć. Chciałabym dostać własny kawałek podłogi, który bym sama od początku urządziła.

Wkurza mnie Lew Gruzji, ciało odmawia współpracy, niekompetencja niektórych możnych i niemożnych tego świata. Do jasnej cholery, o co chodzi?

Bezmiar. Bezkres. Bezsilność. Zabierz mnie. Zrób coś żeby to się skończyło. Żeby ten pokręcony surrealizm zamienił się chociaż w krakowską awangardę. Oni ćpali ale przynajmniej coś z tego wynikało.

Ciekawe jak długo tak mogę. Jak długo wytrzymam. Wskaźnik oporu jest nieznany.

5 komentarzy:

Tigis pisze...

Na podobne stany mnie zawsze pomagała kompletna rearanżacja swojego pokoju. Jest czym zająć myśli i ręce, a wieczorem człowiek jest już tak zmęczony, że nie ma siły się przejmować...

Bluegirl pisze...

a wiesz, że pomogło? wyrzuciłam dziś ze 4 kilo makulatury z pokoju:)

Apsalar pisze...

Sprzątam od dwóch dni i do tego jeszcze po nocy. Czy coś ze mną nie tak?

Bluegirl pisze...

może potrzeba Ci więcej przestrzeni życiowej?

Milka pisze...

Nie, Aps, wszystko w porządku, ja sprzątam od połowy września...

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...