03 kwietnia 2011

Sprawy niedokończone

Bardzo mocno pracuję ostatnio nad moim poziomem pewności siebie. Od jakiegoś czasu przynależę do kasty białych kołnierzyków a tam nie ma specjalnie miejsca na kompleksy, użalanie się nad sobą i lenistwo. Nie znaczy to w moim przypadku, że pracuję w jakiejś miejskiej dżungli, gdzie osobniki o mniejszej woli przetrwania są zjadane na lunch (i popijane kawą z ekspresu). Nie, akurat otoczenie i ludzie są przyjaźni, normalni, zwykle pomocni i rozumiejący. Bardziej wynika to z pozycji firmy w swojej branży, z nałożonych aż z Francji i Szwajcarii celów i chyba ogólnoświatowej mody na bycie przebojowym. I chyba branża, w której się znalazłam nie pozwala na bycie nieśmiałym. Tu wszystko, dosłownie wszystko zależy od nawiązywania kontaktów z ludźmi. Paradoksalnie, jak na razie idzie mi dobrze.

Niestety nie jestem przebojowa. Raczej nie staram się taka być. Nigdy nie umiałam robić nic wbrew sobie, wbrew mojej naturze, usposobieniu. Umiem się oczywiście zmusić, ale staram się tego nie robić. Trywialnie: jestem jaka jestem. Usilnie staram się to w sobie zaakceptować.

Nie umiem z całą pewnością stwierdzić czy ten stan, w którym się znalazłam, wynika z mojego charakteru, winy wydarzeń, jakich byłam aktorem czy to po prostu wypadkowa tych dwóch przesłanek. Wynik jest taki, że kiedy manager działu marketingu żartuje ze mną o słowie ,,rozkminiać” zastanawiam się czy sobie ze mnie żartuje czy rzeczywiście powiedziałam coś błyskotliwego.

Spraw niedokończonych jest wiele. Czasem zbyt wiele.

Ale przecież nie można kochać dwóch osób naraz. A może jednak?

2 komentarze:

Milka pisze...

Kochać naraz przecież można całe mnóstwo osób. A nawet dobrze jest, jeśli tak jest. No chyba, że masz na myśli takie szczególne osobniki płci męskiej. Też można, ale wówczas życie robi się trochę skomplikowane.

Też kiedyś miałam tak jak Ty - z tym brakiem pewności siebie, brakiem przebojowości. I męczyło mnie to, że taka nie jestem, bo miałam jakieś przeświadczenie, że taka być powinnam. I nadal nie jestem najbardziej przebojową osobą na świecie. Ale Bóg mnie uzdrowił, poznałam swoją wartość, dzięki Niemu polubiłam i zaakceptowałam siebie, i już nie mam z tym problemów. Jestem jaka jestem i lubię siebie taką :)

Monika pisze...

Hej, Aniu! Nie musisz być przebojową dziewczyną, żeby osiągnąć w życiu sukces. Też kiedyś tak miałam, że jak żartowałam z innymi osobami, to zastanawiałam się czy osoby te śmieją się ze mnie, czy z moich żartóww, dlatego z czasem zaprzestałam w ogóle żartować, co skończyło się tym, że i mówić zaczęłam mało, bo bałam się, że powiem coś źle i będą się ze mnie śmiać. Dlatego teraz jestem taka małomówna. Nie można być więźniem siebie samego, potrzebny jest dystans do siebie, którego ja się teraz uczę, nie można się tak wszystkim przejmować(tego też się uczę:) ). Zobaczysz Aniu, będzie dobrze!

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...