20 stycznia 2012

The art

Pamiętam jak kilka razy w moim krótkim życiu umierałam i rodziłam się na nowo. Te bolesne przełomy były trochę jak wycieczka w wysokie góry albo dojrzewanie motyla. Myślę, że teraz właśnie, dosłownie w tym momencie jestem w rozkładzie normalnym na krzywej wznoszącej.

Jest taki wiersz. Piękny i genialny - ,,One art - the art of losing” pióra Elizabeth Bishop. Bo właśnie sztuką życia jest umiejętność radzenia sobie ze stratą – nie rozpamiętywania tylko szukania nowych możliwości. Czasem stratą tego, czego się nawet nie miało, czego nawet nie dotknęło się opuszkami palców. Z taką stratą chyba już umiem się obchodzić. Albo po prostu do niej przywykłam.

Powiedziałam ostatnio A., że jestem pełna sprzeczności. Mocno w to wierzę. Bo nie jestem ani do końca grzeczna ani do końca niegrzeczna. To nie do końca pasujące słowo, ale jestem chyba dobrze wychowana, a to można mylić z grzeczną dziewczynką. Poza tym, czasem pozwolenie sobie na zbyt wiele może dużo kosztować. Zawsze lubiłam złoty środek i do niego właśnie chciałabym dążyć.

Spokój. To takie dobre słowo. A wino to taki dobry pomysł.

Brak komentarzy:

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...