W przeddzień 26 wiosny oczywiście nawiedza mnie nastrój
refleksyjny. Nie byłabym sobą a ten blog by tego nie zniósł, gdybym nie
napisała tutaj kilku słów.
Od jakiegoś czasu trwam w bliżej nieokreślonym poczuciu
spokoju i pogodzenia z własnym sobą. Oczywiście, że na co dzień walczę z
własnymi kompleksami, wadami i niegroźnymi urojeniami, ale ponad wszystkim staram
się wypośrodkować i uspokajać emocje. Nie nakręcać się bez potrzeby.
W pracy codziennie potrzebna mi jest pewność siebie. Różnie
z tym bywa, ale już kiedyś opowiadałam pewnemu hipokrycie, że przekraczając próg
biura wchodzę w pewną rolę, której ramy znam. Dzięki temu (i szpilkom) słyszę z
ust ludzi, których spotykam, że profesjonalizm, że dziękuję, że cieszę, się, że
Panią poznałem. To buduje.
Podobno kiedyś byłam nieśmiała. Pamiętam, że taka byłam. Pamiętam
doskonale.
Dziś zasypiam i budzę się z myślą o tym, co jeszcze pięknego
od niego usłyszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz