15 września 2013

Old friends

I tak jakoś niepostrzeżenie przyszła jesień a wraz z nią jakaś taka dorosłość. Ta dorosłość unosi się w powietrzu już jakoś od dłuższego czasu, ale dopiero teraz dała mi o sobie znać nieco mocniej.

Rachunki, pieniądze, kolor ścian i firanek, ciasto pozdrawia z piekarnika. To już nie kampania wrześniowa, nie skąd wziąć notatki i co było na wykładzie. Teraz na tapecie jest woltomierz, przepis na muffinki i metraż mieszkania. I wcale nie mówię, że to źle. Wręcz przeciwnie, sama, bardzo chętnie wyżyłabym się w kuchni. Własnej.

Muszę coś z tym zrobić, ale nie do końca wiem co. Podobno proste rozwiązania są najlepsze. Najprostszym w tym wypadku wydaje się wyprowadzka i wynajęcie mieszkania. Proste, ale kosztowne. Inną opcją, równie kosztowną jest kredyt hipoteczny. Swoją drogą, kiedy w 2005 roku zakładałam bloga, nawet przez myśl mi nie przeszło, że użyję tu kiedykolwiek słowa kredyt hipoteczny...

Opcją przyszłościową jest spokojne czekanie, aż nieznana ciocia tudzież wujek albo inny przyjaciel rodziny, o którymi nigdy nie słyszałam w spadku zapiszą mi piękne mieszkanie w spokojnej okolicy. Ale, że nie mam tyle szczęścia, pozostają opcje proste i pragmatyczne wymienione wyżej.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wróciłaś :)

wielbiciel

Adrian pisze...

podobne dylematy :) jeszcze zostało granie w totka :)

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...