Dzisiaj padał deszcz. Obudziło mnie spadanie wielu tysięcy kropel na dach. Ogród tonął w strugach wody. W taką pogodę najlepiej mi się myśli. Jest tak spokojnie, ludzie nie wykrzykują swoich pustych haseł, psy nie szczekają bez powodu, jest sennie. Można w spokoju usiąść i pomyśleć. Chociaż już dawno zauważyłam, że myślenie w moim przypadku jest procesem mimowolnym. Następuje bodziec- rozpoczyna się reakcja. Dzisiaj tych bodźców było kilka. Obraz nieba w deszczu, obraz nieba po deszczu, kilka pięknych słów.
Chmury dziś na wojnę idą, miliony swym gniewem małych.
Tylko w oddali gęstokłebiasta, z góry patrząca- nadzieja.
Ciekawe skąd zawieje wiatr...
Taka naiwność trochę ze mnie wychodzi. I niewinność...Hm, nie wiem za bardzo czy to dobrze czy źle. Ale już jakaś taka jestem. Chociaż z drugiej strony jestem skomplikowana. A może to tylko moje subiektywne wyobrażenie w obiektywnej rzeczywistości? (mój język wypowiedzi zrobił się straszliwie socjologiczny...)
Powiedział, że jak będę spadać to On mnie złapie. Cały czas jeszcze nie mogę się oswoić z myślą, że takich słów może być więcej. I pewnie dlatego każde takie słowa są ważnym wydarzeniem, takim rozbłyskiem w czasie ciemnej nocy. I ciągle nie mogę się sobie nadziwić jaką jestem szczęściarą, że Go mam. I On chyba ma mnie. Tak to się chyba nazywa. W ogóle mam pewne problemy natury terminologiczno- metodologicznej. Nie podoba mi się za bardzo słowo ,,chodzić z kimś”. Chodzić to można chodzić po bułki do sklepu. Tak się mówiło w zamierzchłych czasach podstawówki. ,,Być z kimś” już lepiej ale ciągle nie to. Łączność dusz, porozumienie niewerbalne i inne taki są trochę za bardzo patetyczne i wydumane. Dobre są słowa proste, jednoznaczne. Najlepsze jest chyba określenie relacji. No więc... On jest mój.
There's no earthly way of knowing what was in your heart when it stopped going. The whole world shook. A storm was blowing through you.
26 maja 2006
Words...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Time
Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...
-
Będzie o pieniądzach. Odkąd pracuję zawodowo staram się oszczędzać przynajmniej część każdej miesięcznej pensji. Mam wrażenie, że nie wydaj...
-
Time, time, see how it runs.
-
Już nie liczę przepłakanych nocy, nie liczę rzucanych w przestrzeń pytań ,,dlaczego?”, wbijania paznokci w skórę, żeby tylko przekonywać się...
3 komentarze:
Masz rację, zwykłe, wyświechtane słowa są zbyt toporne i nigdy nie opisują tak na prawdę tego tak, jak samemu się to widzi. Wydaje mi się, że w takim wypadku sa tylko dwa wyjścia: pobawić się w dukajowego poetę i wymyślić własne słowa adekwatne do własnego śwata, lub zaprzestać używania jaichkolwiek słów, bo przecież po co...? Wystarczy uśmiech, i świadomość, i czucie, i przecież wszyscy zainteresowani i tak wiedzą o co chodzi, a niezainteresowani wiedzieć nie muszą. Pozdrawiam :)
dziękuję Ci za te słowa:)
A ja jestem Martyny, jeżeli zechce.
Prześlij komentarz