Czas to strasznie subiektywny twór. Tak subiektywny, że obiektywnie nie istnieje. Przynajmniej coś w tym stylu próbował mi wmówić duet Davies& More. Panowie socjoldzy(socjologowie) ma sie rozumieć. Mniejsza o nich. Przedmiotem tego krótkiego wywodu pisanego w ramach którejś tam z kolei odsłony mojej autoterapii jest czas. Przez ostatni rok traktowałam go jako towar luksusowy(jak rajstopy w PRL). Dni wypełniały mi zajęcia typowo studenckie, około studenckie i wcale nie studenckie. Tak więc czasu typowo dla siebie miałam bardzo mało. Nie oznacza to, że się skarżę. Ale już tak mam, że lubię czasem pobyć w samotności, z książką, kubkiem herbaty, we własnych myślach. Bo czasem czuję do siebie taką niechęć, że paradoksalnie jestem w stanie znieść tylko moje własne towarzystwo.
Teraz czasu mam dużo. Bardzo dużo. Żadnych instytucjonalnych obowiązków, żadnych dalekosiężnych planów. Kilka dni temu miałam w perspektywnie dwa miesiące ,,wolności". Teraz trochę się to skróciło ale nadal pozostaje ten stan. Teraz rozumiem co chciał powiedzieć A. de Tocqueville mówiąc, że wolność okupiona jest wyrzeczeniami. I że nikt nie jst doskonale wolny. Bo mnie na przykład ograniczają własne myśli. I nie umiem ich wyłączyć. Zaczynam się zastanawiać. Analizować. I w większości przypadków wychodzi mi, że jestem nie produktywna, tracę czas, że mogłabym robić coś konstruktywnego. Tylko jak mam pogodzić wszystkie ścieżki, aspiracje, możliwości, wolności, cele, które poniekąd składają się na mnie? Prawdziwy konflikt tragiczny...
There's no earthly way of knowing what was in your heart when it stopped going. The whole world shook. A storm was blowing through you.
07 lipca 2006
Runnig late...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Time
Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...
-
Będzie o pieniądzach. Odkąd pracuję zawodowo staram się oszczędzać przynajmniej część każdej miesięcznej pensji. Mam wrażenie, że nie wydaj...
-
Time, time, see how it runs.
-
Już nie liczę przepłakanych nocy, nie liczę rzucanych w przestrzeń pytań ,,dlaczego?”, wbijania paznokci w skórę, żeby tylko przekonywać się...
12 komentarzy:
Nie lubię za dużo myśleć. A już najgorsze jest jechanie windą na ul. Karowej 20 - zanim się dowlecze do czwartego piętra, zdążę ułożyć w głowie następną notkę.
Ostatnio medytowałem w windzie nad słowem "biologiczny". Później medytowałem nad nim przez półtoragodzinny powrót do Ożarowa. Nie lubię za dużo myśleć.
Ja jestem raczje przerażony wizją wakacji. Może dlatego że jest to cza bezładu, a ja wszystko muszę mieć zaplanowane. Wszystko bym dał za to by nie myśleć o tym, że odkurzacz jest w naprawie i sypnie mi się cały pmisterny plan;)
O, cześć!!! Miło Cię zobaczyć!
Wiesz co tomek? Trafiłeś absolutnie w stu procentach w sedno:) Chyba o to mi chodziło w tej notce- brak planów jest dla mnie trochę zabójczy.
Wcale nie :-). Bo nie wiem, czy mieszczę się w Twoich planach, czy nie ;-).
lodówka!
starasz się o 7 miejsce?
Ja tylko chciałem przeprosić za literówki. Mam nową klawiaturę i trudno się przyzwyczaić.
Bluegirl - ja się zawsze staram o pierwsze miejsce, ale zadowoliłbym się drugim przy założeniu, że na pierwszym jest Arleta :-).
Krzysiu, ja raczej wiem, że Ty to drugie miejsce masz:)
A ja niestety nie wiem...
Czasem brak planów jest na tyle dobry, że można podjąć jakieś spontaniczne decyzje, bo wreszcie się ma luksus odrobiny czasu na to...
Prześlij komentarz