30 grudnia 2006

Cogito ergo...?

Why are we here, what's life
all about?
Is God really real, or is there
some doubt?
Well tonight, we're going to sort it
all out, for tonight it's the Meaning of Life.
(Monty Python’s Flying Circus)

Jak zwykle Pythoni oddali sedno sprawy. Bo czy jaki to wszystko ma sens? Życie- czy wszystko musi mieć sens? Czy sprawy muszą mieć swój jasno sprecyzowany albo tylko naszkicowany ołówkiem cel? Czy każdą minutę czasu spędzonego tu na Ziemi musimy spożytkować w jakiś określony sposób, z góry przez nas zaplanowany? Czy nawet spontaniczność jest wynikiem naszej kalkulacji? Bo nam się opłaca, podświadomie?

Większość z nas wierzy lub stara się wierzyć w Niebo, życie wieczne. Mniejszość z nas wie, że to przenośnia, Nie będziemy przecież leżeli wiecznie na chmurkach a anioły będą podawały nam wino. Coś za granicą śmierci ludzkiego ciała musi być. Inaczej byłoby to straszne marnotrawstwo materii. Bo jak to jest możliwe, że rodzimy się, żyjemy, rozmnażamy się lub nie, chorujemy, umieramy i nic? Popiół?

Nasze ,,ja” jest w mózgu, oczach i uszach. Od świata otrzymujemy informacje, przetwarzamy je, wysyłamy odpowiedź. Otrzymujemy list zwrotny. I tak dalej. Świat kształtuje nas ale i my kształtujemy świat. To nie jest jednostronny proces jak chciałby Kant. Nie jesteśmy bezwolnymi istotami poruszanymi jak lalki w teatrze kabuki. To nasze życie, możemy je przeżyć jak chcemy. A to, że istnieje wiele jego ograniczeń to bujda. Wierutna bzdura! To my je sobie nakładamy, tylko i wyłącznie my. Nie ma rzeczy niemożliwych, są jedynie trudne z pozoru. Bo nie zdajemy sobie sprawy z potęgi naszego umysłu. Trudno się dziwić jeżeli używamy tylko 10 % komórek mózgowych... A co w tych pozostałych 90 %? To co nas ogranicza, to co nas gnębi, to co nazywamy kompleksami, to co czyni nas potężnymi, władczymi, siła do spełniania marzeń. W większości przypadków nie mamy wpływu na tę część. Czasem tylko udaje nam się postawić stopę w drzwiach (nie mylić z efektem stopy w drzwiach jako techniki manipulacji) i wejść tak do połowy i rzutem na taśmę zabrać trochę tej siły. Ale za chwilę nas się stamtąd wyrzuca. Nie wiedzieć czemu ktoś lub coś nam to utrudnia. Może to jest dowód na istnienie Boga?

Opancerzanie uczuć to efekt odgradzania się od świata, tworzenia pozorów, że panujemy nad sobą, nic nas nie rusza. Dzięki temu skutecznie odgradzamy się od innych ludzi, uważają nas za dziwaków, odludków, nie mają możliwości poznania nas naprawdę. O to nam chodziło?
Egzystencjalizm to niezła rzecz. Things do not have meaning. We assign meaning to everything. Czyli co? Jednak wszystko musi mieć sens?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

nic nie ma sensu :D

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...