Jestem zajęta. Dwuznaczność tego słowa przejawia się w moim życiu aż w dwóch znaczeniach. Jestem zajęta niezwyczajnie gdyż nie jestem że się tak wyrażę stanu wolnego stricte. Jestem zajęta gdyż studiuję, pracuję, pobieram nauki deutsche sprache jak również staram się nauczyć współczesnej lingua latina pewną dziewczynkę o poetyckim imieniu Weronika. Oba znaczenia słowa zajęta łącza się i tworzą oto obraz mojego napiętego terminarza. Jeżeli w tym momencie zadajecie sobie pytanie, czy jest możliwe zmieścić to wszystko w jednym tygodniu, a przy tym nie zwariować i jeszcze znaleźć czas wolny albo przeciwnie- jeśli w tym momencie moglibyście wymienić swój jeszcze bardziej wypełniony czas w ciągu tygodnia plus weekendy to obie wasze reakcje są jak najbardziej prawidłowe.
Wszystko się da. Jak na razie nic ze sobą nie koliduje, nie nachodzi, prawie wszystko ładnie gra. Generalnie studiuję dwa dni w tygodniu plus ćwiczenia z ekonomii w środę rano. Dodam, że mam dwie ścieżki specjalizacyjne- specjalista do spraw zatrudnienia oraz pomoc społeczno- terapeutyczna. Pracuję w pozostałe trzy dni. Zajmuję dumnie brzmiące stanowisko konsultanta telefonicznego. Wtorki i czwartki wieczór przeznaczam na walkę z Genitivem oraz rekcją czasownika.
Mogłabym nie studiować. Ale chcę być mądrzejsza. Zaraz podniosą się głosy, ze i bez studiów mogłabym to osiągnąć. Ale akurat ISNS mnie w tym względzie satysfakcjonuje. Co roku widzę u siebie pewną ewolucję- w sposobie wysławiania się, formułowania wniosków a i wiedzy podręcznikowej również przybywa. Jestem na trzecim roku i kolejny raz przekonuję się, że ISNS to był dobry wybór. Chyba najlepszy.
Mogłabym nie pracować. Mam to szczęście, że moi rodzice mnie utrzymują. A mówią, że mogliby to robić dotąd aż będą w stanie. Ale ja chcę zdobyć doświadczenie. Obok bycia mądrą chcę być też bogatsza w doświadczenia. I CV będzie się lepiej czuło i ja oswoję się z systemem pracownik- szef. Oraz będę mogła zaprosić Kogoś na sushi za moją pierwszą wypłatę:)
Mogłabym nie robić wielu rzeczy. Mogłabym siedzieć w domu, chodzić sobie po luzacku na jakieś studia i generalnie mieć dużo rzeczy jeszcze przed sobą. Ale w dowodzie osobistym czarno na białym jest, że mam 21 lat. Młoda jestem, co ja tam o życiu wiem. Ale właśnie chodzi o to, że chcę się o nim dowiedzieć ja najwięcej. Bo pomimo tego, że czasem jest do niczego i wszystko czasem jak na rozkaz chce się na mnie uwziąć to jednak jest fajne. Po prostu fajne. Bo teraz jesteśmy jeszcze w takim okresie kiedy tak naprawdę jesteśmy odpowiedzialni tylko za siebie. Dzieci nie płaczą nam za ścianą, nie zbliża się kolejna rata kredytu za mieszkanie, komornik nie wchodzi nam na pensję.
I pewnie za jakiś czas napisze tu jak to mi źle i niedobrze bo nic mi się nie chce, jestem zmęczona i w ogóle do kitu, idę sobie podciąć żyły to jednak później, z perspektywy czasu powiem, ze mi się ten wysiłek opłacił.
Na razie popracuję do końca roku bo taką mam umowę. Potem poszukam sobie praktyk i to już będzie ciekawsze i czasu będzie więcej. Wszystko będzie dobrze.
There's no earthly way of knowing what was in your heart when it stopped going. The whole world shook. A storm was blowing through you.
07 października 2007
Changes
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Time
Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...
-
Będzie o pieniądzach. Odkąd pracuję zawodowo staram się oszczędzać przynajmniej część każdej miesięcznej pensji. Mam wrażenie, że nie wydaj...
-
Time, time, see how it runs.
-
Już nie liczę przepłakanych nocy, nie liczę rzucanych w przestrzeń pytań ,,dlaczego?”, wbijania paznokci w skórę, żeby tylko przekonywać się...
4 komentarze:
a ja u siebie widzę co najwyżej postępujący regres, :D.
jakby nie patrzec jest to też jakiś postęp;)
Chyba niedługo będę reagować w drugi z wymienionych tu sposobów. Jeszcze nie pracuję, ale zacznę od przyszłego tygodnia i już się nastawiam psychicznie na ten napięty harmonogram tygodnia i brak czasu na cokolwiek. Jakoś tak to właśnie jest - utrzymują nas rodzice, i jeszcze trochę by mogli, ale ja czuję potrzebę uniezależnienia się w końcu od nich, może nie od razu, ale kiedyś i od czegoś trzeba zacząć. Może to trochę głupie - zawalać sobie czas, kiedy się jest młodym, zwalać sobie na głowę pracę, kiedy jeszcze tyle lat w przyszłości ona nas czeka. Ale chyba obie wiemy, o co chodzi.
Jak mi był potrzebny taki komentarz...
Miłka, własnie napisałaś dokładnie to, co czuję. Dziękuję.
Prześlij komentarz