28 lutego 2010

Mera naam

Mea culpa, mera rasa, tabula rasa. Coś nie tak ze mną jest skoro tabula rasa kojarzy mi się z teorią ras czyli teorią pięciu smaków odczuwanych podczas odbioru sztuki, jakie wymienia Bharata w starożytnym traktacie o teatrze Natjashastra a nie z carte blanche. Na białej bluzce zrobiłam plamę z czerwonego wina i tak krwawiąc dowlokłam swoje szlachetne członki do łazienki gdzie dokonałam dokładnych ablucji rzeczonego ubioru. Czerwony to przecież kolor senduur, czerwonego proszku, którym barwią sobie przedziałek wszystkie mężatki w Indiach. Skacze mi ciśnienie i podnosi cholesterol gdy czytam o ,,pogańskiej religii takiej jak hinduizm". Nie poprosiłam o numer telefonu tego mężczyzny o tak łagodnym obliczu, który spytał dlaczego czytam Gitagovindę. Potrafię prawie wyrecytować dziesięć wcieleń boga Wisznu włącznie z Ramą z toporem, Kalkinem i dzikiem Warahą. Zachwycam się starożytną sztuką teatralną kudiattam chociaż A. niemalże zasnął podczas seansu. Wpinam jaśmin we włosy tancerki bharatanatyam żeby wyglądała jak prawdziwa tamilska wieśniaczka. Kryszna miał 65 tysięcy synów z 25 tysiącami żon. Kilka miesięcy to przy tak licznej rodzinie dziesięć sekund.

Ten świat, tak odległy i trudny do zrozumienia dla naszego kręgu kulturowego, tak wielobarwny, o wielu odcieniach i smakach tak mocno woła. Połową umysłu, jedną nogą i tysiącami żywych obrazów zapamiętanych w głowie już tam jestem.

4 komentarze:

Tellur pisze...

...?

Apsalar pisze...

Have a happy Holi Ania! ;)

Bluegirl pisze...

Dzięki Aps :)

Arleta M. pisze...

akhem akhem, tylko się nie wczuj za bardzo ;-)

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...