04 grudnia 2011

Sober

Nieczęsto zdarza mi się znajdować w stanie tak zwanego upojenia alkoholowego. Podobno to powód do dumy. Ja uważam, że to nieco nudne. Za każdym razem jednak procenty w mojej krwi i wydychanym powietrzu wiążą się z sytuacjami, które pamiętam długo, które w jakimś sensie są ważne.

Tym razem upiłam się w zupełnie innym od dotychczasowych gronie. Świetnym gronie. B. do tej pory nie wie jak nabawił się kolczyka w brodzie. I dlatego, że nie miał dowodu, nie wpuszczono nas na karaoke. Miło było pozować z A., sześcioma szklankami piwa i fedorą. A. będzie niedługo potrzebował małego shoppingu z powodu przyrostu masy mięśniowej. Przyznaję, wygląda świetnie. Świat jest tak mały, że moja liczba wspólnych znajomych z A. sięga setki. Mężczyźni i kobiety przewijają się w różnych kombinacjach matrymonialnych. W. mogłaby spokojnie zostać przodowniczką stada. Podziwiam ją za jej stuprocentową pewność siebie.

Wracając metrem do domu o trzeciej nad ranem P. opowiadał mi o swojej byłej szefowej. Szczerze mówiąc nie pamiętam zbyt dokładnie o czym mówił. Pamiętam tylko, że staliśmy na stacji i do łez zaśmiewaliśmy się z akrobaty, który zawisł na kasowniku do biletów.

1 komentarz:

theshortblakdress pisze...

zapraszam na konkurs
http://theshortblackdress.blogspot.com/

xxx

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...