22 lipca 2005

Meet me there...

Jestem. Studentką Uniwersytetu Warszawskiego w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych!! Jest dobrze, bardzo dobrze. Trudno, resocjalizacja musi poczekać. Chciaż gdybym poczekała to tam tez bym się dostała. Ale jakoś tak wierzę, że to nie przypadek. Ktoś chciał, żebym studiowała w ISNS. I dobrze. Postaram się sprostać wymogom losu... studia ciekawe, różnorodne, dające szerokie możliwosci. Potem sobie zrobię podyplomowe dziennikarstwo i będziecie na ty z jedna sławną dziennikarką. Fajnie, nie? I tylko mi smutno bo ja tam będę znała tylko Patrycję. A może aż? Ale i tak nie będę was widziała tak często jakbym chciała. Będziemy się tak wymijać. Jedni na tej swojej nipponoistyce, drudzy na Misiu, trzeci na lewie, czwarta na technologii informacyjnej a ja jedna na tym ISNS. Co mi to przyniesie? Odpowiedź za pięć lat po magisterce... Czy ja zawsze musze znaleźć dziurę w całym?

Na znak rozpoczecia nowego etapu w moim jakże ciekawym życiu, scięłam włosy. Na zapałkę, tak zupełnie krótko. Dobra, zartowałam. Tylko je podcięłam. Żeby były troche bardziej puszyste, zwiewne...

Ania gimnazjalistka(he, he), Ania licealistka(dużo wspomnień), a teraz Ania studentka. To ostatnie brzmi najładniej. Tak dojrzale i dostojnie. Oczywiście nie tak jak Ania Królowa czy chociaż lady Ania. No ale cóż? Trzeba się cieszyć ty co mamy. A mamy dużo. Przed liceum się bałam. Jak ja sobie poradzę w najlepszej szkole w Warszawie(wtedy takie było)? I co ja biedna zrobię, przecież ja tam nikogo nie znam oprócz Ali...coś mi to przypomina. Chyba kilka linijek wstecz. To może jednak nie będzie tak strasznie?
A z tym tytułem szlacheckim też sobie poradzę. Zawsze mogę sobie go kupić. Albo wyjść za jakiegoś lorda tudzież księcia. Tylko gdzie tu miejsce na miłość?

Oleńka, twój balkon rządzi. Jeszcze nie oglądało mi się ich tak cudownie. Błyszczące, na wyciągnięcie ręki, tak bliskie a jednak tak dalekie. I cisza. Taka, że odpływasz w niebyt przestrzeni i tygiel barw, dźwięków i zapachów. Ach, zapomniałam o towarzystwie. Amperze, dziękuję za dotrzymanie mi towarzystwa i refleksje o ćmach.

I got no deeds to do, no promises to keep
I'm dabbled and drowsy and ready to sleep
Let the morning time drop all its pebbles on me
Life I love you, all is groovy

(z dedykacją dla Ł:))

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Do usług, jak zawsze.

Tellur pisze...

Cieszę się, że dostałaś się na studia. Teraz odpoczynek.

Anonimowy pisze...

byle nie wieczny, tellu, xP

Bluegirl pisze...

Nie, wieczny napewno nie. Co ja bym przez ten czas robiła? Już teraz byłam bliska obłędu:)

Krzysiu, ja za Ciebie trzymam kciuki żeby Ci się ten status zmienił.

Milka pisze...

"Ktoś chciał, żebym studiowała w ... I dobrze. Postaram się sprostać wymogom losu..."
Jakbym siebie słyszala...

Heh, co do podyplomowego dziennikarstwa, to przypomniałaś mi, że tez to kiedyś chciałam zrobić. No ale zobaczymy, jak sie potoczy.

Ty znasz u siebie Patrycję, a ja co mam powiedzieć...? Tak, pamiętam, jak szliśmy do szkoły, no i ja nawet jednej osoby nie znałam, nie miałam takiej Ali, ale jednak jak widać jest dobrze. Może na studiach, gdzie jest 5 lat a nie 3, bedzie równie dobrze...?

Oj, zmienia się to życie.

Cieszę się, że sie dostałaś na TAKIE studia. :)

Bluegirl pisze...

No nie każdy ma taką Alę, nie:)
Na tym dziennikarstwie to może się jeszcze spotkamy?

I BĘDZIEMY RZĄDZIĆ ŚWIATEM!!!

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...