Sygnały, echa dawnych czasów dochodzą do mnie mimowolnie i czasem przypadkiem. Wchodzą na swoje miejsce, na miejsce gdzie wcześniej była czarna dziura. Gdzie wcześniej nie było nic lub były domysły. I tu dochodzimy do pytania a raczej stwierdzenia: czy można być bardziej naiwnym i łatwowiernym niż ja wtedy? Chociaż nie ma to teraz najmniejszego znaczenia i w żadnym razie nie zmienia nic. Tylko dlaczego dowiaduję się szczegółów z tego dawnego życia, tej zeszłej epoki dopiero teraz? Nie wiem czy wtedy zmieniłoby to moje postrzeganie osób i wydarzeń. Ale na pewno wiele by wyjaśniło. Rozszerzyłoby pole widzenia i może agonia nie trwałaby tak długo. Tak dla porządku, ładu, składu i szeroko pojętej europejskiej biurokracji. Dla przyzwoitości i nie mydlenia oczu.
Skłania to do szerszego podjęcia problemu. Jak na magistra socjologii w zakresie stosowanych nauk społecznych- in spe przystało. Normalnie doświadczam klasycznej platońskiej idei jaskini. W swej czystej formie. Czyli widzę tylko to, co ktoś chce mi pokazać. Nothing more, nothing less.
Cóż, istnieje prawdopodobieństwo, że żyłam w jakiejś kosmicznej próżni poznawczej tylko dlatego, że chciałam. Że nie chciałam widzieć lub wiedzieć.
Nie chcę tu podawać szczegółów personalnych. Nie ma sensu. Ani ja nie chcę do tego w żaden sposób wracać ani to nic nie zmieni w postrzeganiu jednej osoby. Raczej potwierdzi tezy.
Od kilku miesięcy funduję sobie przyspieszony kurs dorastania, który paradoksalnie zaczął się w kwietniu. I właściwie nie wiem, co jest tutaj moją zasługą a co zasługą świata zewnętrznego. Od tego czasu zdarzyło się więcej ważnych, doniosłych, znaczących rzeczy niż przez całe chyba moje wcześniejsze życie. Albo inaczej: teraz te wydarzenia skumulowały się na obszarze kilku miesięcy. Dojrzałość jest fajna. Wyostrzają się rysy twarzy, właściwie większą kontrolę sprawuję nad tym, co mówię i tym, co robię. A przynajmniej jestem w pełni świadoma tego, co robię i co mówię. I po co to robię. Nie twierdzę w żadnym razie, że proces ten jest zakończony. O nie, do tego chyba wciąż mi daleko. Jednak proces wkroczył w fazę zaawansowaną.
Noc delikatnie przytula mi się do poduszki i gładzi po policzku.
There's no earthly way of knowing what was in your heart when it stopped going. The whole world shook. A storm was blowing through you.
28 listopada 2008
The Past
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Time
Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...
-
Będzie o pieniądzach. Odkąd pracuję zawodowo staram się oszczędzać przynajmniej część każdej miesięcznej pensji. Mam wrażenie, że nie wydaj...
-
Time, time, see how it runs.
-
Już nie liczę przepłakanych nocy, nie liczę rzucanych w przestrzeń pytań ,,dlaczego?”, wbijania paznokci w skórę, żeby tylko przekonywać się...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz