24 lipca 2012

Rewind

Lato w mieście. Wiosna w duszy. 

Zostałam dziś przeczytana.  A raczej rok mojego życia został przeczytany. W pewnym sensie zanalizowany, moja Prada została zalana rwącym potokiem wniosków i refleksji. Trafnych, pięknych, dobrych. Terytorialnych.

Kiedy jakiś czas temu kilka moich lat wstecz zostały przeczytane, przez jedną krótką chwilę przeszło mi przez myśl, że może jednak nie warto było tego bloga prowadzić, że może słowa, wypowiedziane kiedyś, w emocjach, we łzach czy z bezsilności mogą zostać teraz odebrane inaczej. Że coś, co się zaczęło, obróci się w popiół. Nie tak jak bym chciała. Może dlatego, że ludzie, ci tak zwani znaczący inni, przyzwyczaili mnie, że interpretują moje słowa, tą najbardziej niebezpieczną broń na świecie, dochodząc do zupełnie innych wniosków. Tutaj tak nie było. Te rany są już dawno zagojone, ale po raz pierwszy w życiu usłyszałam od kogoś, że to się ciężko czytało. Nie, że ,,trzeba było się wziąć w garść, przestań o tym myśleć, po co tym piszesz”. Po prostu rzeczy zostały nazwane po imieniu. Zostały zwerbalizowane. Potrzebowałam tego. Nie prosiłam o to, a dostałam. Dziękuję.

Nie wstydzę się swoich słów tutaj. Wszystkie wypływały zawsze ze mnie, nigdy nie były kreowaniem, zawsze zostawały odbiciem tego, co siedzi we mnie i mojej głowie. Były, są i będą katalizatorem. 

Przez chwilę jeszcze będę zastanawiać się, dlaczego ja? To pytanie nie wynika z jakiejś fałszywej skromności. Nie, pytanie po prostu jest, może żyje trochę własnym życiem, ale jest zupełnie bez podtekstu socjo-psychologicznego. Znam w sumie swoją wartość. Nie zawsze umiem ją pokazać i z niej korzystać, ale ją znam. Jednak nie postrzegałam siebie nigdy w kategoriach wspaniałości.

Brak komentarzy:

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...