Leniwa niedziela. Miałam odrabiać zaległości w K., w zamian odrabiałam zaległości w serialach.
Nie wiem, jak zmienić proporcje.
Ostatnie tygodnie, po tak zwanym awansie są o wiele bardziej
męczące niż wcześniej. Moje siły zaskakująco szybko się wyczerpują a przecież potrzebuję
ich 7 dni w tygodniu. Przy K. jakoś magicznym sposobem mi powracają. Chciałabym
móc bardziej być przy nim, kiedy tego potrzebuje.
Jakoś nie umiem przyjmować komplementów. Choć oczywiście je
uwielbiam. W ogóle cały czas peszy mnie nieco szeroko pojęte męskie
zainteresowanie. I nie wynika to z jakiejś fałszywej skromności czy udawania.
Jakoś tak wyszło. Och, gdyby to wszystko było prostsze. Choć gdyby było
prostsze, umarlibyśmy z nudów, mózg nie miałby czego przetwarzać.
Ta praca czasem mnie dobija. Tak bardzo potrzebuję
motywacji. A tak bardzo małe potknięcia tą motywację mieszają z błotem.
Brak logiki jest ostatnio moim dobrym przyjacielem. Również
tej notce brak spójności. Na szczęście tutaj nikt nie będzie rozliczał mnie z
ilości, jakości, liczb, budżetu i faktur.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz