Wstaje szary świt. Trochę nocy mi żal. Weź ze sobą mnie. Albo zostań tu gdzie ja...
Jest ciemno. Sikorki wraz ze swymi maleństwami już dawno znajdują się w objęciach Morfeusza. Jeszcze nie widać księżyca. Poczekam na niego. On przynajmniej jest wierny i stały w uczuciach. Jest zawsze. Umyłam włosy owocowym szamponem i teraz w moim niebieskim pokoju unosi się zapach truskawkowo- malinowo- waniliowy. Tak ze zwykłej przekorności skropiłam swoje nadgarstki moimi ulubionymi perfumami- waniliowo- fiołkowe. Co z tego, że ten zapach kojarzy mi się z jesienią. Btw, lubię swoje nadgarstki. Są smukłe i szczupłe. I lubię swoje tęczówki. W zależności od humoru są soczyście zielone lub aksamitnie szmaragdowe. Przeszkadza mi tylko to głupie uczucie niepewności, że stracę sens własnego życia. Brzmi banalnie. Ale kiedy przeżyło się te dziewiętnaście wiosen i ma się poczucie popełnionych błędów i niewykorzystanych szans, które będą się za mną ciągnąć przez całe chyba życie to trzeba próbować znaleźć tę właściwą ścieżkę. Ale grafomania. Chociaż ostatnio powiedziałam T. i P. , że esteci to grafomani. I to się sprawdza. Gdyby tylko to cholerne uczucie osamotnienia zniknęło. Przez palce patrzę na płomień woskowej świecy. To fascynujące jak taki mały płomień rozpryskuje się na tysiące mniejszych i mniejszych. Zupełnie jak moje życie. Takie nie poskładane i nie dopieszczone. A przecież jestem cholerną pedantką. Więc widzę w tym jakąś konsekwencję. I widzę jak gram dziwną rolę w sztuce pod banalnym tytułem ,,Życie”. Idę z zamiarem pokazania siebie, zrobienia czegoś, pokazania, a okazuje się, że brakuje mi na to sił. I tak od nowa. Błędne koło. Tak, niektórzy znowu powiedzą, że ich ulubiona grafomanka się powtarza. Trudno.
Suplement do poprzedniej notki:
Piękne, prawda? Gorzkie, żal przebija z każdego wyważonego słowa. Mistrzostwo w wyrażaniu emocji. To już nie jest grafomania. To czyste mistrzostwo słowa. Chylę czoła. A przez słowa przebijają emocje tak silne, że nie mieszczą się w strofkach.
There's no earthly way of knowing what was in your heart when it stopped going. The whole world shook. A storm was blowing through you.
07 maja 2005
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Time
Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...
-
Będzie o pieniądzach. Odkąd pracuję zawodowo staram się oszczędzać przynajmniej część każdej miesięcznej pensji. Mam wrażenie, że nie wydaj...
-
Time, time, see how it runs.
-
Już nie liczę przepłakanych nocy, nie liczę rzucanych w przestrzeń pytań ,,dlaczego?”, wbijania paznokci w skórę, żeby tylko przekonywać się...
4 komentarze:
właśnie nabyłam drugą spódnicę.... czysta rozpusta....
Pure woman:))
Ksiezyc jest fajny.
Wiersz dla Ani - Trochę o księżycu i trochę o czym innym :)
Bolesław Lesmian
Noc bezsenna
Świeci woda o północy
Księżyc okna przewiał wskroś
Pełen mocy i niemocy
Księżyc okna przewiał wskroś
Bezimienne i ponure
Idą ku mnie poprzez chmurę
Mrok – po pierwsze, blask – po wtóre
A po trzecie – jeszcze ktoś
Gdy tak słucham przyczajony
Ktoś zapukał raz i raz
W moje wrota z tamtej strony
Ktoś zapukał raz i raz
Kto tam puka w moje wrota?
„To my -: Wicher i Tęsknota
I ja – Ciemność spopod płota
Otwórz prędzej, bo już czas!”
Otworzyłem w imię Boga –
Wszystko troje wbiegło snadź!
Tętni pułap i podłoga:
Wszystko troje wbiegło snadź!
I zdobywszy łoże moje,
Co zna nocne niepokoje,
Wszystko troje, wszystko troje
Legło rzędem, aby spać.
„Razem z tobą będziem spali
w jednym łożu za pan brat
niech się przyśni sznur korali
w jednym łożu za pan brat”. –
Wicher przez sen w bok się miota,
Jęczy Ciemność spopod płota,
I przeciąga się Tęsknota,
Ziewająca w cały świat!
dziękuję:) oddaje mój stan ducha.
Prześlij komentarz