20 sierpnia 2012

First, second, third

W końcu zawsze przychodzi ten pierwszy raz. Dużo ostatnimi czasy przechodzę takich pierwszych razów, to interesujące, że nie są to razy bolesne w sensie negatywnym. Istnieją przecież razy bolesne w sensie nad wyraz pozytywnym, ale to temat na osobne wynurzenie. I inną parę kajdanek. Wręcz przeciwnie, owe pierwsze razy ubogacają i uczą.

Pierwszy raz będę robić rekrutacyjną gwarancję. Pierwszy raz w życiu mam kilkanaście zdjęć, na których wyglądam ładnie a na niektórych aż za dobrze. Pierwszy raz tak na prawdę czuję, że coś znaczę. Pierwszy raz mam poczucie posiadanej wiedzy zawodowej. Pierwszy raz dobrze leżą na mnie spodnie rurki. Pierwszy raz, kiedy nastaną chłody, objawię się ulicy w seledynowym płaszczu. Pierwszy raz zaczynam lubić ołówkowe spódnice. Pierwszy raz jestem w posiadaniu najwyższych jak do tej pory w mojej kolekcji szpilek. Pierwszy raz otwieram drzwi, które do tej pory pozostawały zamknięte ze względu na ciszę po drugiej stronie. Pierwszy raz wypięłam się Vision Express. Pierwszy raz czuję siłę. Pierwszy raz czuję się dobrze. Pierwszy raz został mi poniekąd zadedykowany blog. Pierwszy raz dostałam słoneczniki. Pierwszy raz dostałam rurki z kremem. Pierwszy raz dostałam szczerość, inteligencję, wrażliwość, dojrzałość, męskość i poczucie humoru w jednej osobie. Pierwszy raz mam smartfona. Pierwszy raz zaczynam regulować mój szósty zmysł. Pierwszy raz (i nie ostatni!) byłam w Indiach. Pierwszy raz pokazałam się K. saute. Pierwszy raz. Zawsze przychodzi.

Brak komentarzy:

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...