Myśli krążą dookoła własnej osi by na koniec delikatnie
osiąść jak szybowiec na samym dole umysłu, niczym nie zagrożone. Czasem
zachowują się jak nieporadne dziecko, które dopiero uczy się chodzić.
Dojrzewają. Niekiedy niczym feniks odradzają się z popiołów własnych wspomnień.
Płyną na fali uniesień, giną pod naporem świadomości. Toną w odmętach oceanu
wykorzystanych szans. Kiełkują jak trawa po deszczu, jak tulipany na wiosnę.
Mr K. znów mnie zaskakuje. To jest takie niesamowite, tak
bardzo dobre. Wiesz Boże, w poprzednim wcieleniu musiałam być strasznie dobrym
człowiekiem, że w tym życiu dostaję właśnie jego. Niebezpiecznie popadam w
patetyzm, ale szczerze mówiąc mi to zwisa :)
Dziś nie wymyślę już nic odkrywczego, nie wymyślę lekarstwa
na raka ani sposobu na podróże w czasie. Nie zostanę kosmonautą ani strażakiem
i nie zbuduję mostu. Za to jutro będę mogła schować się w jego ramionach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz