13 kwietnia 2005

What a bright, sunny day...

She calls out to the man on the street
"Sir, can you help me?
It's cold and I've nowhere to sleep,
Is there somewhere you can tell me?"
He walks on, doesn't look back He pretends he can't hear her
Starts to whistle as he crosses the street
Seems embarrassed to be there
Oh think twice, it's another day for
You and me in paradise...


Czy znasz kogoś, kto od dziesięcioleci żyje pośród aktorów, kłamstwa, ułudy, która odbiera mu powoli chęć do życia? Kogoś, kto boi się kontaktów z drugim człowiekiem i wyczekuje bezpiecznego powrotu do domu, a kiedy już tam jest to żałuje wszystkich wypowiedzianych słów, gestów, myśli. Kogoś, kto co wieczór myśli, co przyniesie mu życiodajne jutro... Kogoś, kto przemówić nie może, bo słowa, które mogą stać się narzędziem krzywdy, ale też i radości, spełnieniem marzeń nie chcą przecisnąć się przez zaciśnięte ze strachu gardło. Kogoś, kto wolałby pozostać niewidomym, by nie widzieć tego, co inni widzą lub nie chcą zobaczyć. Kogoś, kto chciałby pozostać niesłyszącym by nie usłyszeć wołania o pomoc. Żyć, by nie umrzeć? Kogoś, kto balansuje na granicy obłędu z jednej tylko przyczyny. Kogoś, kto rzuciłby się ze skały by wiedzieć, że jest ktoś, kto cię uratuje i powie, że jutro będzie jaśniejsze, czystsze. Kogoś, kto ciągnie za sobą ogromny bagaż kompleksów, ciężkich doświadczeń, niezasklepionych ran, niezapomnianych krzywd. Kogoś, kto cierpi na chorobliwą nieśmiałość i tylko dzięki kilku rzeczom potrafi egzystować. Kogoś, kogo można zranić tak łatwo, że nawet nie mrugniesz, a już ociera cieknącą krew z niewidzialnej rany na duszy. Nie znasz? Grubo się mylisz. To ty i ja. I to być może jest naszym przekleństwem lub błogosławieństwem.

Ten tekst napisałam w pierwszej klasie LO. W gruncie rzeczy nic się ze mną nie zmieniło. Ale to była inna epoka. I myślałam, ze już mam to za sobą. To wieczne, uporczywe uczucie niepewności i bezsilności. Te ciągłe rozmowy i roztrząsanie, dlaczego On zachowuje się tak a nie inaczej. Myślałam, że już mnie to nie ruszy i mało mnie obchodzi większość spraw z nim związanych. Myślałam, że już mi przeszło. Myślałam...głupia byłam. Bo ja naiwna, chciałam coś ruszyć. Sprawić, że może coś się zmieni. Że moje intencje zostaną czysto odczytane. Ale nie. Trzeba je było przeanalizować od innej strony i wyciągnąć takie wnioski na jakie nawet ja bym nie wpadła. A tak dostałam tylko po twarzy i dostałam kolejną etykietkę. Dziękuję, mam już ich aż nadto. Życie jest podobne do głębokiego basenu. Płyniesz i utrzymujesz się na powierzchni. Ale zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał Cię zatopić. A tak się składa, że mnie nie ma kto wyratować.

Brak komentarzy:

Time

Czas jest bezwzględny dla wszystkich bez wyjątku i po równo traktujący każdego. Płynie swoim trybem, stale ustalonym tempem. Sekundy, minuty...